Archiwum Polityki

Atak na Jasną Górę

W ręce wpadła mi informacja Biura Prasowego Jasnej Góry, rzucająca nowe światło na niektóre ważne wydarzenia zachodzące w kraju. Alarmuje ona mianowicie o dziwnych zjawiskach zaobserwowanych w rejonach dotkniętych ulewami i burzami, a w szczególności o „pojawianiu się co pewien czas samolotów pozostawiających za sobą dziwne smugi na niebie”.

Smugi miały nienormalny wygląd, szybko się rozrastały i stopniowo pokrywały coraz większe połacie nieba. W efekcie, zdaniem naocznych świadków, zaraz po przelocie samolotów „powstawały niespodziewanie potężne chmury deszczowe i niebawem występowały nadzwyczaj obfite opady”. W opinii świadków, na które powołuje się Jasna Góra, smugi nie mogły być „normalnym efektem działania silników samolotowych”, lecz raczej „czegoś, co przez te samoloty jest w powietrzu... rozpowszechniane”.

Informacja musi niepokoić, zważywszy na to, że pochodzi z biura prasowego instytucji doskonale znającej niebo i zachodzące w nim zjawiska. Niepokoją stawiane przez Jasną Górę pytania: „Czyje to są samoloty i do kogo one należą?”, oraz: „Co takiego jest rozpowszechniane przez te samoloty nad naszymi głowami?”.

Problem jest poważny, mimo że sygnały pochodzące od świadków dotyczą wyłącznie tego, co dzieje się za dnia. „A co dopiero może dziać się w nocy, kiedy jest już ciemno?”, pyta Jasna Góra, zaznaczając, że jest jak najdalsza „od różnych podejrzeń i teorii”.

Chyba niesłusznie, bo trudno wyobrazić sobie, że rozrastające się i owocujące ulewnymi deszczami smugi, w dodatku tworzone przy użyciu nowoczesnych samolotów, to zjawisko zupełnie przypadkowe.

Po katastrofie smoleńskiej wiemy przecież, kto w Polsce dysponuje samolotami i do czego jest zdolny ich użyć.

Polityka 33.2010 (2769) z dnia 14.08.2010; Fusy plusy i minusy; s. 98
Reklama