Generał de Gaulle, przy gmachu byłego KC, szastający nóżkami i wyraźnie spóźniony, wygląda na kogoś, kto umówił się na kawę u Bliklego. I jest zaskoczony tym, że na gmachu, siedzibie byłej władzy, wisi tablica: „Biuro do wynajęcia”. Jakie to biuro? Ani chybi Biuro Polityczne… Kogo jeszcze oglądamy? Dmowskiego, żeby młodzież narodowa wiedziała, gdzie się spotykać, kiedy zgodnie z przedwojennym nazewnictwem – goje pogonią gejów, współczesną bido-komunę i nieprawdziwych Polaków. Na uwagę zasługuje również monument ku czci wywiezionych na Wschód – wagon obłożony krzyżami i natłokiem wizji artysty.
Na Krakowskim Przedmieściu Prus prezentuje się świetnie (jak na garbatego) i duma w modlitewnej pozie prymas Wyszyński usadowiony godnie. Natomiast Wieszcz postawiony został na baczność. Gdyby odzyskał dar mowy, przemówiłby wierszem z jednej z satyrycznych szopek:
O, gdybym dożył kiedyś tej pociechy,
By mi przestano wypruwać bebechy
Rymami o mnie, biografią, esejem…
Wszak my, pomniki, od tych rzeczy mdlejem!
Dodajmy dla porządku, że nie tylko pomnik Mickiewicza zawędrował do szopki. Spotkało to również Chopina z Łazienek, żalącego się na rzeźbiarza:
Jestem w kraju!