Archiwum Polityki

Jeszcze jeden pomnik dzisiaj

Nie mylił się Konstanty Ildefons, kiedy pisał: „A my, Polacy, my lubim pomniki”. Tyle tylko, że prawie zawsze z nimi kłopot. Nike warszawską trzeba było przenieść, bo wygrażała mieczem Zachodowi, zamiast skierować ostrze we właściwym kierunku. No i jej obfity biust gorszył lokatorów pobliskiego Pałacu Prymasowskiego. Pomnik krwawego Felka z placu Bankowego zmiótł gniew ludu, który dość miał dzierżymordów i mordodzierżyńskich. Pomnik Witosa na placu Trzech Krzyży stał się ulubionym miejscem popisów wrotkarzy. Piłsudski stojący obok Hotelu Europejskiego sprawia na turystach wrażenie parkingowego.

Generał de Gaulle, przy gmachu byłego KC, szastający nóżkami i wyraźnie spóźniony, wygląda na kogoś, kto umówił się na kawę u Bliklego. I jest zaskoczony tym, że na gmachu, siedzibie byłej władzy, wisi tablica: „Biuro do wynajęcia”. Jakie to biuro? Ani chybi Biuro Polityczne… Kogo jeszcze oglądamy? Dmowskiego, żeby młodzież narodowa wiedziała, gdzie się spotykać, kiedy zgodnie z przedwojennym nazewnictwem – goje pogonią gejów, współczesną bido-komunę i nieprawdziwych Polaków. Na uwagę zasługuje również monument ku czci wywiezionych na Wschód – wagon obłożony krzyżami i natłokiem wizji artysty.

Na Krakowskim Przedmieściu Prus prezentuje się świetnie (jak na garbatego) i duma w modlitewnej pozie prymas Wyszyński usadowiony godnie. Natomiast Wieszcz postawiony został na baczność. Gdyby odzyskał dar mowy, przemówiłby wierszem z jednej z satyrycznych szopek:

O, gdybym dożył kiedyś tej pociechy,
By mi przestano wypruwać bebechy
Rymami o mnie, biografią, esejem…
Wszak my, pomniki, od tych rzeczy mdlejem!

Dodajmy dla porządku, że nie tylko pomnik Mickiewicza zawędrował do szopki. Spotkało to również Chopina z Łazienek, żalącego się na rzeźbiarza:

Jestem w kraju!

Polityka 35.2010 (2771) z dnia 28.08.2010; Groński; s. 87
Reklama