Archiwum Polityki

Sztuka sięgnęła obory

Nowoczesna nauka liczy dobrych kilkaset lat, a mimo to naukowcy wciąż nie zbadali wszystkiego. Trzeba jednak przyznać, że robią, co mogą – kilka lat temu na wydziale psychologii uniwersytetu w Leicester zbadano na przykład, że krowy, które słuchają muzyki klasycznej, dają więcej mleka.

Wyniki okazały się sensacją, zwłaszcza że krowom puszczano muzykę 12 godzin dziennie przez 9 tygodni i pesymiści powątpiewali, czy po takiej dawce dadzą się one w ogóle wydoić. Wyszło przy tym na jaw, że krowy preferują raczej muzykę wolniejszą, podczas słuchania której ich mleczność wzrastała aż o 3 proc. (przebojem okazała się VI Symfonia „Pastoralna” Ludwiga van Beethovena). Bardziej skoczne utwory mlekodajnego efektu nie wywoływały.

Sukces ten zachęcił rozmaitych badaczy do dalszych eksperymentów. Jak donosi „Polska The Times”, niedawno na jednej z farm w hrabstwie Kent pewien zespół teatralny wystawił dla tamtejszego bydła sztukę Szekspira „Wesołe kumoszki z Windsoru”. Spektakl został przyjęty entuzjastycznie – zaraz po jego zakończeniu produkcja mleka wzrosła na farmie o 4 proc.

Oczywiście w tym momencie rodzi się pytanie o granice eksperymentów naukowych. Czy w ramach tych eksperymentów bydłu mlecznemu można pokazywać wszystko, co się chce? Czy dla podniesienia mleczności naukowcy mają prawo katować krowy Mahlerem i Szekspirem (w oryginale!)? Czy wypijane przez nas mleko jest warte męczarni tych dzielnych zwierząt?

Wydaje się, że dla dobra bydła należy skończyć z niepotrzebnym rozbudzaniem u niego zainteresowania sztuką, zwłaszcza tą trudną i ambitną. Z informacji prasowych wynika, że w trakcie eksperymentu w Kent pokazano jedynie wybrane fragmenty „Wesołych Kumoszek z Windsoru”, ale co byłoby, gdyby pokazano całość lub, nie daj Boże, wystawiono mrocznego „Makbeta” czy „Króla Leara”?

Polityka 35.2010 (2771) z dnia 28.08.2010; Fusy plusy i minusy; s. 89
Reklama