W Belwederze światło paliło się do późnej nocy. O spotkanie z prezydentem poprosił marszałek Grzegorz Schetyna. Tuż po wieczornych „Wiadomościach sportowych” z naprzeciwka, czyli z Kancelarii Premiera, przyszedł podenerwowany Donald Tusk. Zaczął Schetyna:
– Słyszeliście, co powiedział Mariusz Błaszczak? Że powinniście się podać do dymisji: wy no i jeszcze Sikorski, Arabski i Klich.
– Myślisz, że mówi poważnie? – bagatelizował prezydent.
– Błaszczak i tak jest łagodny, prezes Kaczyński jest zdania, że powinniście na zawsze zniknąć z polskiej polityki, a może i z Polski.
Polityka
38.2010
(2774) z dnia 18.09.2010;
s. 4