Polityczną i moralną odpowiedzialność za katastrofę lotniczą ponosi Donald Tusk wspólnie z Bronisławem Komorowskim, Radosławem Sikorskim, Bogdanem Klichem, Sławomirem Nowakiem, Tomaszem Arabskim. Do tego zespołu nieoczekiwanie dołączony został Stefan Niesiołowski. Do katastrofy przyczynił się brak respektu dla prezydenta Kaczyńskiego, dyskredytowanie, poniżanie i marginalizowanie jego osoby, co obniżało poziom bezpieczeństwa, sprawiało, że polskie instytucje czuły się zdemobilizowane, gdy szło o szeroko rozumianą ochronę głowy państwa. Ten brak respektu mógł też skłaniać awanturnicze elementy w obcych służbach do działań skrajnych. Przy takiej konstrukcji zarzutów wniosku mniejszego niż Trybunał Stanu być nie powinno. Streszczając memoriał w jednym zdaniu: prezydent żyłby do dzisiaj, gdyby nie Tusk.
Nie trzeba jednak wielkiego wysiłku umysłowego ani specjalnego zespołu, by napisać kontrmemoriał, odnoszący się wyłącznie do uwarunkowań politycznych i nieuwzględniający takiego czynnika, jak na przykład mgła na lotnisku. Dwie wizyty w Katyniu były rzeczywiście niepotrzebne i skoro premier na zaproszenie premiera Putina jechał do Katynia, prezydent mógł udać się do Miednoje czy Charkowa (taki pomysł podsuwano), gdzie także pochowane są, i to w większej niż w Katyniu liczbie, ofiary stalinowskiej zbrodni.