Archiwum Polityki

Móżdżek po polsku

Czy wiecie, co to jest „ageizm”? Wyjaśnia to dr Ewa Bogacka, geriatra, w kąciku „Gazety” dla starszyzny: Ageizm to dość częste u nas gardzenie ludźmi starymi. W Niemczech czy w Czechach jest inaczej. „Tam widok starszej osoby z plecakiem jest normą, a u nas? Starszy człowiek, jak się gdzieś wybiera, to do kościoła” – mówi pani doktor. Następnie omawia po kolei spustoszenie organizmu, jakie czyni czas: wzrok, słuch, zęby, aż dochodzi do… mózgu. „Czy mózg musi gorzej funkcjonować na starość?” – pyta dziennikarz. „Fizjologia czegoś takiego nie zna” – odpowiada geriatra. Dziękuję, Pani Doktor! Rozmawiając od czasu do czasu z Władysławem Bartoszewskim albo z Kordianem Tarasiewiczem, który lada tydzień ukończy sto lat (patrz rozmowa w POLITYCE 31), odnoszę wrażenie, że mózg jest ostatnim organem, któremu szkodzi czas. (Hanna Krall w ogóle uważa, że mózg to jest „przereklamowana część ciała”, ale to inna sprawa).

Zgadzam się z prof. Michałem Kleiberem, prezesem PAN, który mówi o potrzebie „całkowitej zmiany postrzegania ludzi starszych – traktowanych nie wyłącznie jako zobowiązanie i obciążenie dla młodszych, ale jako istotny potencjał rozwojowy…”.

Dobrze byłoby, gdyby to przeczytał red. Grzegorz Kopacz z miesięcznika „Press”. W rozmowie z redaktorem naczelnym POLITYKI Jerzym Baczyńskim G.K. bezceremonialnie pyta, dlaczego na stanowisku kierownika działu historii toleruje on 84-latka, co jest rekordem Polski (rekordem świata – uzupełnia nasz prezes), a na kierownika działu zagranicznego nie powołał faworyta red. Kopacza, „co by odebrano jako prawdziwą zmianę pokoleniową w redakcji”.

Sądząc po tych pytaniach, mózg nie jest organem zbędnym. Po pierwsze, cóż to są za maniery?

Polityka 38.2010 (2774) z dnia 18.09.2010; Passent; s. 114
Reklama