Archiwum Polityki

Doceńta docenta

Nowa ustawa o Polskiej Akademii Nauk likwiduje w niej od 1 października stanowisko docenta. Pracownicy naukowi PAN z habilitacją obejmą stanowiska profesorów nadzwyczajnych. Wcześniej stanowisko to zlikwidowano wśród pracowników naukowych i naukowo-dydaktycznych w szkołach wyższych. Zachowano je, jeśli tak stanowi statut uczelni, jedynie jako najwyższe, dla pracowników dydaktycznych. Statut Uniwersytetu Warszawskiego mówi np., że starszego wykładowcę można awansować na docenta, jeśli ten posiada doktorat, co najmniej 15-letni staż dydaktyczny i pozytywną opinię samorządu studenckiego. To powrót do pierwotnego znaczenia słowa docent (z łac. docens – nauczający), a źródła pomysłu opiniowania przez studentów szukać można aż w XIX-w. tradycji pruskich uniwersytetów, gdzie istniało stanowisko Privatdozent. Był to wykładowca utrzymywany ze składek studentów, w odróżnieniu od profesora, któremu płacił uniwersytet.

Stanowisko docenta istniało w Polsce przed i po wojnie. Poza nielicznymi wyjątkami zajmowały je osoby z habilitacjami. Zasadę tę złamano po wydarzeniach marcowych w 1968 r., mianując docentami sporą grupę młodych pracowników naukowych z doktoratami, nazywanych potem docentami marcowymi. Niebawem na docenta natkniemy się już tylko w warszawskiej księgarni Leksykon przy Nowym Świecie, gdzie na książkach wyleguje się jej słynny lokator – kot Docent. (M.H.)

Polityka 39.2010 (2775) z dnia 25.09.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama