Archiwum Polityki

SLD-bis nadchodzi

Czy Grzegorz Napieralski może doprowadzić do udziału lewicy we władzy?

To bardzo realne. W polskim życiu publicznym stało się coś zupełnie niezwykłego. Stopień nienawiści, który powstał między PO a PiS, jest właściwie niespotykany w polityce. W tej sytuacji te dwie partie nie są w stanie wspólnie rządzić. Wobec tego, jakie są możliwe scenariusze? Teoretycznie jest możliwe, że PO zdobywa większość i rządzi samodzielnie. Nie wykluczam tego, ale jest to jednak mało prawdopodobne. Łącznie z wariantem posiłkowym, że PO zdobywa większość razem z PSL, oczywiście przy założeniu, że ludowcy jednak wchodzą do Sejmu. Ale ich notowania w ostatnim czasie są tak niskie, że nawet jeśli im się to uda, to wprowadzą niewielu, może kilkunastu, posłów. W takim przypadku PO musiałaby zdobyć około 220 mandatów, by ze słabym PSL zbudować większość. To też wydaje mi się mało prawdopodobne.

Drugi scenariusz jest taki, że w PiS dokonuje się rozłam, w wyniku którego z PiS wyłoni się bardziej umiarkowana formacja, która się przyłącza do Platformy. Ale i to nie jest szczególnie prawdopodobne, mimo że w partii Kaczyńskiego występują tendencje odśrodkowe.

I wreszcie najbardziej prawdopodobny scenariusz: PO wygrywa wybory, ale nie ma większości, zaś SLD zdobywa przyzwoite poparcie – myślę, że większe niż obecnie, czyli 18, a może nawet 20 proc. głosów. Wtedy powstaje koalicja PO-SLD, w której lewica jest silnym partnerem, z mocniejszą pozycją, niż obecnie ma PSL u boku Platformy. Oczywiście rząd jest nadal rządem Donalda Tuska, który jest bardzo bliski sukcesu, jakiego nie osiągnął żaden premier III RP, czyli zostania premierem na drugą kadencję. Powiem więcej – trudno sobie wyobrazić, co musiałoby się stać, by do tego nie doszło.

Polityka 39.2010 (2775) z dnia 25.09.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 9
Reklama