W oparach wódki, która zastąpiła młodopolskie: absynt, alasz i arak, stworzyła Piwnica pod Baranami swoisty styl przeciwstawiania się zreglamentowanej przez reżym rzeczywistości. Szyderstwo, poza rzadkimi wyjątkami, zasadzało się w nim na lekceważeniu i wzruszeniu ramion. Wy gadacie z mównic, a my śpiewamy swoje, jakby was nie było. Żeby jednak taki głos był słyszalny, bo w końcu ramionami może wzruszyć każdy, rzecz oparta być musiała na najwyższym, niemożliwym do zakwestionowania ani pominięcia, poziomie artystycznym, muzycznym, literackim i w końcu filozoficznym. Tu właśnie czuwał Piotr ze swoim niebywałym wyczuciem granic, które dzielą kicz i dowcipkarstwo od satyry i sztuki.
Już w latach 60., co trwało i w 70., stała się Piwnica pod Baranami bez mała narodową instytucją, którą władze szykanowały na mnóstwo przyziemnych sposobów, ale ze względu na lansowany wizerunek socjalizmu z ludzką twarzą, a także rosnącą wciąż międzynarodową już sławę niektórych artystów nie poważały się na sięgnięcie do ostatecznych środków.