Archiwum Polityki

Otwarcie sezonu na Wiejskiej

Nowa odsłona w naszym politycznym teatrze zaczyna się od zdejmowania masek.
Jeśli szukać znaków zwiastujących początek powakacyjnego sezonu politycznego, warto zauważyć nieco odnowione sejmowe wnętrza, wypełnione jednak natychmiast tymi samymi sporami, niezmiennie bezowocnymi przesłuchaniami komisji śledczej zwanej naciskową oraz tymi samymi, nadmiernie już eksploatowanymi, znakami żałoby na fotelach po posłankach i posłach PiS, którzy zginęli pod Smoleńskiem. Warto, oczywiście, odnotować zniknięcie ostatnich barierek sprzed prezydenckiego pałacu, co symbolicznie odblokowuje prezydenturę Bronisława Komorowskiego.

Można też zauważyć nadzwyczajnie spokojną, pozbawioną jakiejkolwiek dyskusji, konwencję wyborczą Platformy Obywatelskiej, którą zapowiadano jako wydarzenie wyjątkowo emocjonujące, a nawet „krwawe”. Widać też normalną już działalność Jarosława Kaczyńskiego, który w kolejnych wywiadach zrównał z ziemią autorów swojej kampanii wyborczej, poobrażał ich, co oni niezmiennie i w pokorze przyjmują jako „początek merytorycznej dyskusji w partii”. Rutynowo też władze PiS przyjęły deklarację o zagrożeniu demokracji w Polsce, polegającym na niszczeniu opozycji i Kościoła katolickiego. Co z tych znaków wynika?

Jesień zapowiedziana została jako wielka ofensywa legislacyjna rządu, dokonywana wspólnie z klubem parlamentarnym i prezydentem. Przez kilkanaście tygodni przeglądano projekty, które są już w Sejmie, te, które poprzedni prezydent zawetował lub skierował do Trybunału Konstytucyjnego, aby zdecydować, czy je wycofywać, czy podpisywać. Swoje kilkadziesiąt projektów miał skierować rząd. Z góry nawet posegregowano je w pakiety i nazwano: rozwojowo-cywilizacyjny, deregulacyjny, naprawiający finanse publiczne, zdrowotny. Zapowiedzi wielkich ofensyw bywają niebezpieczne.

Polityka 40.2010 (2776) z dnia 02.10.2010; Polityka; s. 16
Reklama