Archiwum Polityki

Rzeźba z żużla

Klan Gollobów to w polskim żużlu instytucja, ale Tomasz dogonił tytuł mistrza świata, dopiero gdy zaczął działać na własną rękę.
Na ostatnie tegoroczne Grand Prix do Bydgoszczy Gollob pojedzie jak na defiladę, a lepszego miejsca na świętowanie triumfu nie mógł sobie wymarzyć. Tam się wychował, to dla niego na stadion miejscowej Polonii waliły tłumy, teraz tylko patrzeć, jak wdzięczni krajanie zrzucą się na pomnik. Ojciec żużlowca, Władysław, w środowisku zwany familiarnie Papą, był pewien, że dzień wielkiej chwały w końcu nadejdzie. – A gdy 20 lat temu radziłem dziennikarzom, by nauczyli się nazwiska Gollob, bo Tomek zostanie mistrzem świata, to był jeden śmiech – wspomina. – Dobrze, że udało mu się zdobyć tytuł teraz, kiedy sezon życia ma Jarek Hampel. Gdyby któryś z Polaków go ubiegł, Tomek by tego nie przeżył – uważa Marek Cieślak, trener kadry.

Władysław Gollob sam chciał uprawiać sport motorowy na serio, tyle że w czasach jego młodości – drugiej połowie lat 50. – nie było warunków. Rywalizacja na torach miała być formą promocji przemysłu motoryzacyjnego, ale czynniki decyzyjne przychylnym okiem spoglądały tylko na rajdy patrolowe, wzmagające wśród uczestników czujność oraz obywatelską postawę. Tor żużlowy na terenach gdańskiej Stoczni Północnej Władysław z kolegami budowali własnoręcznie i ścigali się tam, na czym popadło, nawet motocyklami trójkołowymi, z koszami. W motocrossie startowali na Junakach, ważących pod 200 kg, które nie wytrzymywały zderzenia z fałdami terenu i więcej było napraw niż jazdy. Gollob senior z tego powodu nie narzekał, bo grała w nim mocno żyłka techniczna, do tego był uparty i dociekliwy, więc czuł satysfakcję, gdy mógł sobie powiedzieć: Władek, sprzęt nie ma przed tobą tajemnic.

Środowisko nie było duże, Gollob cieszył się renomą fachowca prima sort, ze znajomościami w legendarnej fabryce Javy w Diviszowie, a zatem dojściem do części, które na zwykłą sklepową półkę nie miały prawa trafić.

Polityka 40.2010 (2776) z dnia 02.10.2010; Coś z życia; s. 100
Reklama