Archiwum Polityki

Z menu „Pod Klichem”

Już nie kasza, grochówka, żeberka, pasztetowa, dżem i chleb (najlepiej z poprzedniego dnia, bo wtedy zjada się mniej) są podstawą żołnierskiej diety. Rejonowa Baza Materiałowa z Wałcza kupuje żywność dla 30 jednostek wojskowych i 2 ośrodków poligonowych. W 2011 r. m.in. 12 Brygada Zmechanizowana ze Szczecina i Stargardu dostanie: po 200 kg pasztetowej, salcesonu włoskiego i mortadeli, ale zarazem 400 kg polędwicy wędzonej, 400 kg kabanosów i 800 kg szynek. Do kuchni batalionu saperów w Dziwnowie trafi 400 kg schabu, 400 kg udźca cielęcego i ani grama żeberek. Brygada Obrony Wybrzeża ze Słupska dostanie 10 300 kg owoców tropikalnych (mandarynek, kiwi, bananów) i tylko 1600 kg jabłek. Logistycy z Wałcza chcą kupić w sumie ponad 27 ton czekolady, 3,4 tony wędzonych łososi i pstrągów, 2 tony filetów z sandacza, prawie 9 ton owoców kiwi i 806 ton już obranych, pakowanych próżniowo ziemniaków (nie ma już poboru, więc nie ma kogo posadzić do skrobania). – Taki jest dziś standard żywienia – wyjaśnia mjr Mariusz Rosiński z wałeckiej 2 RBM – jadłospisów pilnuje służba żywnościowa. Dba o kalorie i witaminy. Te frykasy nie są też dla wszystkich.

Darmową wyżerkę w dniu służby mają żołnierze Gromu, a podczas dyżuru bojowego – komandosi z innych jednostek oraz lotnicy i wspomagający ich loty personel. Na wikcie podatników są też m.in.: załogi okrętów podczas rejsów i dyżurów, wojskowi sportowcy na zgrupowaniach i zawodach, kandydaci do służby wojskowej, żołnierze ćwiczący na poligonach, uczestniczący w akcjach ratowniczych i pełniący służbę dyżurną w jednostkach. Nakarmić trzeba każdego, którego czas służby przekracza 8 godz.

Polityka 42.2010 (2778) z dnia 16.10.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 7
Reklama