W tym roku odbywały się, jak wiadomo, futbolowe mistrzostwa świata w RPA. Mecze w godzinach europejskich, bo ten sam południk, ale nie oglądałem z powodów pryncypialnych: Francja znalazła się w finałach przez oszustwo. Uparłem się, że będę zasadniczy. Głupi znaczy – „bo to zawsze jest najgłupsze, kiedy się kto przy czym uprze” – jak pisał Boy. A potem, gdy Francja już odpadła, nie wygrywając żadnego meczu (jednak los to jest taka metafizyczna jakość, że proszę siadać), to ja jednak nie siadłem i nie oglądałem.
Polityka
42.2010
(2778) z dnia 16.10.2010;
Tym;
s. 113