W Komendzie Głównej Związku Strzeleckiego Strzelec w Rzeszowie pasjonaci musztry i patriotycznego wychowania, młodsza inspektor Barbara Gajewska oraz inspektor Marek Strączek, z niepokojem patrzą na współczesną młodzież. Od najmłodszych lat zanurzona całkowicie w wirtualnym świecie, z nosami w telefonach, nie wie już, co jest dobre, a co złe, brakuje jej drogowskazów.
Oni w Strzelcu uważają, że znaleźli jednak sposób, jak pokazać młodym, co jest ważne w życiu. A tym sposobem jest powrót do przeszłości. Bo bez przeszłości nie ma przyszłości. Więc już od 2013 r., jako jeden z największych związków proobronnych w Polsce, zrzeszają u siebie profesjonalnie umundurowane oddziały strzelców dla młodzieży od 16. roku życia, a także dla młodszych, od 10 do 15 lat, równie profesjonalnie umundurowane dziecięce oddziały orląt.
Orlęta – nazwa pochodzi od małych obrońców Lwowa z 1918 r. W okresie międzywojennym było ich w Polsce aż 40 tys. Więcej dzieci w swoich szeregach miał tylko ZHP. A dzisiaj? Dziś inspektorzy Gajewska oraz Strączek z satysfakcją obserwują, jak spontanicznie odnawia się w narodzie orlęca tradycja. Jak zgłaszają się do nich kolejne szkoły podstawowe i parafie, zarówno z dużych miast, jak i małych wiosek, chętne do tworzenia swoich dziecięcych oddziałów. I tak w ciągu zaledwie kilku ostatnich lat, tylko w ich związku, uzbierało się już 25 orlęcych drużyn, a patrząc szerzej i szacunkowo, bo dokładnych statystyk brak, w całej Polsce orląt może być nawet około tysiąca. Takich miniżołnierzy, którzy może i są mali wzrostem oraz młodzi wiekiem, ale za to, jak podkreślają inspektorzy, wielcy patriotycznym duchem. A jak wielcy – to za chwilę pokażą.
Baczność!
Bo dziś w Rzeszowie ważna uroczystość. 84. rocznica śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego.