Na ogół są potomkami osadników rzuconych na Dolny Śląsk skądś ze Wschodu, czasem przyjechali całkiem niedawno. Pierwsi, którzy odważyli się odkrywać niemiecką przeszłość swoich Grabiszyc, Chromca, Kopańca. Że przed nimi byli tu Niemcy, to po prostu fakt – mówią. Nie jest ani dobry, ani zły.
Marcin Rębarz każdą nowo poznaną osobę pyta, skąd pochodzi. Samo mu się to włącza, jakby miał zainstalowany jakiś automatyczny program w głowie. A w podlubańskich Grabiszycach Dolnych, dokąd zjechał z Wielkopolski ponad 10 lat temu, sąsiedzi mieli kłopot z odpowiedzią. O historii, przeszłości, przez lata mówiono tu półsłówkami. Milczenie miało być sposobem na uwierającą władze PRL niemieckość ziem, na które po wojnie rzucono osadników z oddawanych Związkowi Radzieckiemu Kresów, ze zrujnowanej centralnej Polski, znękanych po syberyjskiej zsyłce albo po wojennej zawierusze na zachodzie Europy.
Polityka
37.2019
(3227) z dnia 10.09.2019;
Na własne oczy;
s. 92
Oryginalny tytuł tekstu: "Pogłaskać trójnogiego psa"