JULIUSZ ĆWIELUCH: – Polski spacer to nowa konkurencja narodowa?
MARIUSZ FORECKI: – Przez 30 lat pracy dokumentowałem różne konkurencje narodowe Polaków. Przebieżki z milicją, ale też zjadanie golonki na czas. W tej nowej konkurencji dostrzegam powidoki poprzednich. Dziś symbolem protestów jest piorun. Za czasów pierwszej Solidarności był to noszony w klapie opornik. Dzisiejsza młodzież pewnie nawet nie wie, co to jest opornik. A jednak intuicyjnie nawiązuje do energii, do napięcia. Mechanizm budowania symboli, wyrażania emocji, w jakiś sposób się powiela. A jednocześnie za każdym razem daje inne, zaskakujące oblicze. Dlatego bardzo lubię swoją pracę.
A pan jest trybikiem tego mechanizmu?
Pewnie jestem. Ale w tym, co zawodowo robię, zawsze mi zależało, żeby być trybikiem przezroczystym. Takim gościem, od którego i policjant, i protestujący będzie chciał wziąć fajkę. Dokumentując, staram się zapomnieć, jakie mam poglądy, bo to zawsze będzie mnie oddalało od tematu. Powodowało, że będę jakoś filtrował rzeczywistość.
Ja mam wrażenie, że pan ciągle filtruje, przecież Polska nie jest aż tak brzydka jak na pana zdjęciach.
Moim zdaniem jest bardzo malownicza.
Chyba dawno nie oglądał pan własnych zdjęć.
Przeciwnie. Przygotowując do druku książkę „Mechanizm”, musiałem przekopać się przez stosy negatywów. Polska rzeczywistość nieodmiennie mnie fascynuje i zachwyca.
Może to nie Polska jest brzydka, tylko pan w środku jest jakiś nieładny?
To możliwe. Ale żeby nie ciągnąć tych estetycznych rozważań, przestańmy używać słów „brzydki”, „brzydka”, bo one właściwie nie mają sensu. Są oceniające, jednoznacznie pejoratywne.