ALEKSANDRA KOZŁOWSKA: – 15 listopada 1963 r. u południowych wybrzeży Islandii wyłoniła się z morza Surtsey. Niewielka wyspa, ale o ogromnym znaczeniu dla nauki. Jest pan jedynym polskim badaczem, który obserwuje przyrodniczą kolonizację Surtsey.
DR PAWEŁ WĄSOWICZ: – Tak. Jestem tam każdego lata od 2014 r. Wyspa jest ścisłym rezerwatem i terenowym laboratorium od początku swego istnienia, dlatego wstęp na nią mają tylko naukowcy. Daje to unikatową możliwość prowadzenia badań nad sukcesją pierwotną, czyli kolonizacją nowo powstałego lądu przez organizmy żywe. Proces ten zaczyna się od przybycia pierwszych roślinnych osadników na dziewiczy do tej pory teren, a kończy ukształtowaniem trwałego ekosystemu, zdolnego do życia w tym środowisku. A środowisko jest tu bardzo surowe. Powierzchnia to głównie tefra – suchy popiół wulkaniczny i palagonit, skała podobna do bazaltu.
Surtsey, należąca do archipelagu Vestmannaeyjar, powstała w wyniku wybuchu podwodnego wulkanu. Erupcja trwała, z małymi przerwami, od 14 listopada 1963 r. do czerwca 1967 r. Zjawisko pierwsi zauważyli rybacy z wyspy Heimaey. Byli na morzu, gdy zaniepokoił ich najpierw dziwny zapach w powietrzu i obracanie się łodzi wokół własnej osi mimo spokojnej wody, a zaraz potem słup czarnego dymu buchający z morza. Kolumna erupcyjna miała wtedy dopiero 60 m wysokości, krótko potem sięgała już ponad 2 km wzwyż. Wulkan wypluł w sumie materiał o objętości ponad 1 km sześc. Gdy jego aktywność zmalała, w 1967 r. Surtsey osiągnęła powierzchnię 2,65 km kw. Dziś jest prawie o połowę mniejsza – wszystko przez erozję.
Które gatunki jako pierwsze odważyły się osiedlić w tym nieprzyjaznym miejscu?
Pionierką była białokwitnąca rukwiel nadmorska, którą znaleziono już w 1965 r.