Sopockie błonia. Rozległy obszar zieleni przy samym morzu. W sąsiedztwie hoteli, sanatoriów i apartamentowców. Aż dziw, że nie przechwycili tej przestrzeni deweloperzy. A i turyści rzadko się zapuszczają w to miejsce. Na łące wśród naturalnych ziemnych ścieżek spacerowych umieszczono plac zabaw dla dzieci, siłkę, plac zabaw i treningów dla psów, stanowiska do grillowania i niewielką tężnię – konstrukcję z ciasno ułożonych gałązek tarniny posadowioną na planie ośmiokąta. Rodzaj słupa, po którym, delikatnie szemrząc, ścieka solanka. Na jednej z ławek przysiedli państwo z psem. Że to solanka, sprawdzili organoleptycznie. – Najwięcej ludzi przychodzi w weekendy, głównie starsi i rodziny z dziećmi – relacjonują. – Miłe miejsce, w upały będzie tu o parę stopni chłodniej.
Tężnia stanęła na sopockich błoniach niedawno. Niebawem kolejna zostanie otwarta w sąsiedztwie Muzeum Sopotu, też blisko morza. Będzie w mieście trzecim obiektem tego typu. – Sopot obchodzi w tym roku 200-lecie uzdrowiska – mówi Magdalena Czarzyńska-Jachim, wiceprezydentka Sopotu. – Chcemy bardziej zaznaczyć tradycję kurortową i w większym stopniu wykorzystać naszą solankę. Gigantycznych tężni budować nie będziemy, bo mamy morze. Ale mieliśmy sygnały, że na plaży bywa tak wietrznie, że trudno usiedzieć, albo że osobom starszym ciężko się chodzi po piasku.
Zamki, labirynty, wieże
Tężnie rosną jak grzyby po deszczu. Duże, średnie i małe. Płatne i darmowe. Jak Polska długa i szeroka. Mało kto zdaje sobie sprawę ze skali zjawiska. Rosną te w kurortach, miastach i wsiach. O inwentaryzację pokusił się dr Robert Faracik, geograf z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Do 31 grudnia 2019 r. doliczył się 89 tężni.