Macie dość cieplusich, milusich, słodziutkich filmów świątecznych, którymi – jak co roku – telewizja katuje nas w drugiej połowie grudnia? Jakbyśmy bez tego nie byli sami w stanie ogarnąć, że śnieg za oknem i karp w sklepach to zwiastuny wigilii. Jakby odpowiednią atmosferę mogły zapewnić wyłącznie „Kevin sam w domu”, filmy biblijne albo „Roczniak”.
Tymczasem nakręcono wiele obrazów, które z jednej strony budują świąteczny klimat, z drugiej jednak nie idą ścieżką banału, oferując coś ponad schematyczną i pluszową historyjkę dla dzieci. Oto lista takich filmów – ich obejrzenie to gwarancja udanych świąt.
Wybrał Marcin Zwierzchowski.
mat. pr.
<b>„Powrót Batmana”, reż. Tim Burton, 1992 r.</b> Święta w Gotham, w wersji Tima Burtona, z czasów, gdy jeszcze kręcił ciekawe filmy, a nie efekciarskie „Alicje w Krainie Czarów” i nudne „Mroczne cienie”. Batman mierzy się tu z granym przez Danny’eg DeVito Pingwinem, a Mrocznego Rycerza wspomaga (tak jakby) najlepsza Kobieta-Kot w historii, czyli Michelle Pfeiffer. Przede wszystkim zaś w filmie tym zniszczenie miasta Gotham ma się odbyć z użyciem armii pingwinów, z których każdy wyposażony jest w przymocowaną do grzbietu rakietę – te zaś pomalowano w świąteczne, biało-czerwone pasy. Ho. Ho. Ho.
mat. pr.
<b>„Pogromcy duchów II”, reż. Ivan Reitman, 1989 r.</b> Jasne, uczciwie trzeba przyznać, że nie jest to najbardziej udany z filmów. Raczej mamy tu do czynienia z nieco nieudolną próbą powtórzenia sukcesu oryginału, gdzie chęci może i były, ale umiejętności już zabrakło. Dlatego momentami było kiczowato, a przeciwnik naszych bohaterów, Vigo, nie tyle jest groźny, ile karykaturalnie śmieszny. Ale jeżeli alternatywą jest jakiś okropny film familijny z dzieciakami czy gadającymi zwierzętami na pierwszym planie, to już wolę Dana Aykroyda i Billa Murraya poruszających się po Nowym Jorku w ożywionej Statui Wolności.
mat. pr.
<b>„Brazil”, reż. Terry Gilliam, 1985 r.</b> Zgadza się: futurystyczna dystopia Terry’ego Gilliama, opisująca skupione na konsumpcjonizmie społeczeństwo przyszłości, na czele z totalitarnym rządem. A co lepiej pasuje do tematu nadmiernej konsumpcji niż Boże Narodzenie? Jeżeli szukacie filmu, który nieustannie przypomina o fakcie, że jego akcja toczy się w czasie świąt, ale jednocześnie nie ma w sobie ani odrobiny świątecznego ciepła i radości, oto kandydat idealny. Poza tym każda wymówka, by obejrzeć „Brazil”, jest dobra. Jeżeli zaś rodzina będzie narzekać, że to wcale nie bożonarodzeniowy film, po prostu puśćcie im pierwszą scenę, w której cała rodzinka wspólnie ogląda w telewizji świąteczny program. (A chwilę później do mieszkania wpada jednostka antyterrorystyczna, by aresztować ojca).
mat. pr.
<b>„Zły Mikołaj”, reż. Terry Zwigoff, 2003 r.</b> I na koniec pozycja dla widzów prawdziwe świątecznej atmosfery (w wersji telewizyjnej) niecierpiących, chcących widzieć, jak ktoś depcze, przekręca i obśmiewa wszystkie symbole Bożego Narodzenia. Bo Billy Bob Thornton dokładnie to robi – jego Mikołaj to pijak, seksoholik, gbur i wróg dzieci, a na dodatek złodziej, wykorzystujący strój świętego jako sposób na dobieranie się do sklepowych sejfów. W tym roku Zły Mikołaj i jego kumpel, karzeł Marcus, powrócili w drugim filmie, sięgając nowego dna – ich plan zakładał okradzenie fundacji charytatywnej.