Pojęcie zabawy u Rzymian określało radość i uciechę, u Żydów – dowcip, w językach europejskich – krąg ludzkich działań sprawiających ludziom zadowolenie. Dla dzieci zabawa jest jedną z najważniejszych aktywności, najbardziej charakterystyczną cechą dzieciństwa. Dzięki zabawie dziecko zaspokaja swoje pragnienia, poznaje rzeczywistość, uczy się.
Dwa filary rozwoju
Zabawa powinna być przede wszystkim dla zabawy – komentuje Dominik Kmita, członek zarządu Fundacji Rozwoju Dzieci im. Jana Amosa Komeńskiego – ale często mimochodem towarzyszy jej jakaś nauka. Zarówno rodzic, jak i dziecko zazwyczaj nie zdają sobie z tego sprawy. I dobrze. Wielu rodziców – mając wspaniałe intencje – chce włożyć do głowy dziecku ogrom wiedzy i umiejętności, sądząc, że im szybciej je posiądzie, tym dla niego lepiej.
Wszystko jednak powinno przyjść w swoim czasie. Już na początku XX w. rosyjski psycholog i pedagog Lew Wygotski dowodził, że celem edukacji u dzieci jest rozwijanie umiejętności uczenia się, a nie przyswajanie określonej wiedzy. Zdolność dziecka do planowania, jasnego i twórczego myślenia czy komunikacji jest najważniejsza. Pozwolą one w następnych latach bezproblemowo przyswajać wiedzę.
Lew Wygotski wprowadził dwa pojęcia: tzw. strefę aktualnego rozwoju i najbliższego rozwoju. Aktualny rozwój obejmuje zadania, które dziecko umie zrealizować. Wykonując pewne czynności, powiela podsunięty schemat działania. Natomiast w strefie najbliższego rozwoju znajdują się zadania, których dziecko nie potrafi wykonać samodzielnie. Potrzebny jest rodzic – nauczyciel, który będzie inspirował dziecko do zdobywania kolejnych umiejętności. W zabawie bardzo ważne jest utrzymywanie dziecka właśnie w strefie najbliższego rozwoju, by ono wciąż główkowało, odkrywało nowe wzorce, zauważało odmienne zachowania, pokonywało kolejne trudności.