Problemy psychiczne miewają ludzie i biedni, i bogaci, z różnych klas społecznych, o różnych aspiracjach i historii życia. Jednak Colin Feltham i Ian Horton, autorzy książki „Psychoterapia i poradnictwo”, uważają, że bogatsi zwykle są zdrowsi psychicznie. Co więcej, zdrowie psychiczne bogatych poprawia się z wiekiem, podczas gdy zdrowie psychiczne ubogich systematycznie się pogarsza.
Dlaczego bogatsi są stabilniejsi emocjonalnie? Wynika to przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze – ludzie źle opłacani lub bezrobotni znacznie częściej doświadczają niepokoju, mają objawy depresji, gorszy ogólny stan zdrowia, częściej próbują popełnić samobójstwo i nadużywają alkoholu. Bogatszym sprzyja sam system pomocy psychologicznej. Biedni częściej korzystają z leczenia medycznego, np. za pomocą środków farmakologicznych niż psychoterapii, zamożni – na odwrót.
Najłatwiej to zrozumieć po wdrapaniu się na piętro starej kamienicy przy Berggasse 19 w Wiedniu. Z pokoju, który pełnił kiedyś funkcję poczekalni, z oryginalną kanapą w kolorze czerwonego wina, rozciąga się widok na podwórze studnię. Na ścianie wiszą oprawione w ramy zdjęcia i dyplomy. Berggasse znajduje się nieco na uboczu od centrum. To tu wiele lat temu przychodzili pacjenci prof. dr. Freuda (jak tytułuje go tabliczka na drzwiach dzisiejszego Muzeum Zygmunta Freuda) z nadzieją na wyleczenie lub – co równie ważne – wysłuchanie. Nie ma co ukrywać: psychoanaliza powstała z myślą o klasie średniej i wyższej – ich problemach i stanie kieszeni. I to te klasy społeczne w dużej mierze przez ostatnie dziesięciolecia przywykły do mówienia o swoich problemach obcym ludziom. Osoby mniej zamożne bardziej wierzą w siłę tabletek.
Zygmunt Freud zwykł mawiać, że analizy dokonuje się z dwóch powodów: aby zrozumieć nieświadomość i aby zarobić na życie.