Katarzyna Czarnecka: – Posłuszeństwo to wada czy zaleta?
Dariusz Doliński: – Nie jest ani bezwzględnie złe, ani bezwzględnie dobre. Poza tym wszystko zależy od tego, jakie ma intencje i cele człowiek, który do niego skłania. Kłopot w tym, że nasza cywilizacja wykształciła model posłuszeństwa bezrefleksyjnego. Ludzie mu ulegają, bo tak są wychowywani, tego ich uczy kultura i osobiste doświadczenie życiowe. Np. ojciec zwraca się do swojego 8-letniego syna: wyrzuć śmieci. Syn mówi: tato, ale tu jest tylko pół kubełka. Ojciec mógłby powiedzieć: tak, ale są tam wygotowane warzywa i za parę godzin zaczną śmierdzieć. Ale typowy ojciec tak nie mówi, tylko grzmi: jak ci mówię wyrzuć śmieci, to nie kombinuj. I to jest nieszczęście.
Bądź grzeczna – słyszałam wciąż jako dziecko. I rzeczywiście nikt nie definiował, co to właściwie znaczy.
To proste: robić wszystko, co każą ci tak zwani znaczący dorośli – rodzice, wyraźnie starsze rodzeństwo, babcie, ciocie, wujkowie, pani w przedszkolu, nauczyciele. Jakie są efekty? Pokazał w swoim eksperymencie z początku lat 70. Ervin Staub, emerytowany dziś profesor psychologii University of Massachusetts Amherst. Zostawiał w pokoju dziecko, które miało rysować kredkami. Były tam drzwi do drugiego pomieszczenia. Staub niektórym dzieciom nie mówił, czy wolno im przechodzić do drugiego pokoju czy nie, innym mówił, że mają nigdzie się nie ruszać, a jeszcze innym, że jeśli złamie im się kredka, to w pokoju obok są zapasowe i można je sobie wziąć. W pewnym momencie zza drzwi zaczynały dochodzić – wydawane oczywiście przez pomocnika Strauba – odgłosy świadczące, że komuś dzieje się coś złego. Okazało się, że tylko większość dzieci z trzeciej grupy reagowała.