Czysta, zimna inteligencja
Autyzm: jak sobie z nim radzić we współczesnym świecie
SAP, międzynarodowy gigant w dziedzinie programowania (o sobie pisze na stronie internetowej: „jesteśmy w samym centrum obecnej rewolucji technologicznej i o krok wyprzedzamy konkurencję”), kilka lat temu zaczął prawdziwe łowy na osoby, które zdiagnozowano przeważnie już we wczesnym dzieciństwie jako mieszczących się w tzw. spektrum autyzmu. Przeprowadził program pilotażowy w Indiach, a potem w Kanadzie, Niemczech i USA. Rozumiejąc ich problemy w komunikacji, już na początek zamiast stresujących rozmów kwalifikacyjnych proponuje im rozwiązywanie problemów za pomocą klocków Lego Mindstorm. Organizuje kursy podstawowych umiejętności życiowych, tworzy kręgi wsparcia dla każdego z osobna. „To nie działalność charytatywna, chodzi o zyski” – tak właśnie przekonywał uczestników pewnej konferencji – szefów Microsoftu, Hewlett-Packard, IBM i innych gigantów technologicznych – José Velasco, dyrektor proautystycznego programu SAP w USA, ojciec dwojga autystycznych dzieci. Opisuje to wszystko detalicznie Steve Silberman w książce „Neuroplemiona. Dziedzictwo autyzmu i przyszłość neuroróżnorodności”. To niezwykła lektura, gdyż łączy ona w sobie co najmniej trzy gatunki publicystyczne. Jest po części esejem z dziedziny historii nauki, bo przedstawia burzliwą historię psychiatrii XX w. Jest wstrząsającym reportażem śledczym, bo opisuje dzieje setek tysięcy pacjentów, których nie tyle leczono, ile torturowano. Jest też manifestem na rzecz tytułowej neuroróżnorodności. Silberman postuluje: „Myślmy o mózgu w kategoriach systemów operacyjnych, a nie w kategoriach diagnostycznych. Nikt przecież nie uzna, że komputer jest zepsuty tylko dlatego, że nie zainstalowano w nim systemu Windows”.
Tak właśnie Silberman podchodzi do zjawiska autyzmu – jako do oryginalnego oprogramowania.