Dlaczego ludzie oglądają telewizję? Czemu spędzają wiele lat w szkołach? Po co chodzą na badania lekarskie, gdy nic im nie dolega? Czemu troszczą się o to, co myślą o nich inni? Po co zawierają związki małżeńskie? Skąd bierze się skłonność do gromadzenia rzeczy? Dlaczego pieniądze są dla ludzi tak ważne, że dużą część życia poświęcają ich zarabianiu? Czemu lubią wygrywać? Skąd ich upodobanie do myślenia i opowiadania o sobie? Do czego służą im religie, po co się modlą?
Zanim psychologia – poszukując odpowiedzi na pytania, co motywuje człowieka do jego zachowań, co jest napędem do rozmaitych ludzkich działań i aktywności – zaczęła zajmować się potrzebami, interesowano się popędami. Wywodzą się one wprost z biologii i są istotą motywacji – tak zwierząt, jak i ludzi. To rodzaj tak zwanej motywacji braku: niezaspokojenie popędu wzbudza napięcie, które z kolei powoduje angażowanie się w działania prowadzące do jego redukcji, a tym samym zaspokojenia. W tym momencie popęd cichnie, do czasu, gdy pojawia się kolejny stan deprywacji. Motywacja braku ma więc charakter homeostatyczny – służy utrzymywaniu równowagi, nie ma w niej natomiast źródeł wzrostu i zmiany.
Freud, czyli popędy
Najszerzej znanymi popędami są dwa, które Zygmunt Freud (1856–1939) uznał za podstawowe: seksualny, czyli życia, zwany także Erosem, oraz – spleciony z nim jako antyteza – agresji, śmierci, Tanatos. Im Freud przypisywał bardzo ważną rolę. Uważał, że tworzą pierwotną strukturę osobowości, czyli Id, i są przyczyną wszystkich ludzkich zachowań. Ich zaspokajanie nie zawsze jest jednak łatwe, czy nawet możliwe, i może wchodzić w konflikt z ograniczeniami rzeczywistości, a także wskazaniami moralnymi. Dlatego też energia popędów bywa przekierowywana poprzez mechanizmy obronne, a ich redukcja może być dla zewnętrznego obserwatora nieoczywista.