Przemyślane przytulanie, czyli Agnieszka Stein o tym, jak zapewnić dziecku bliskość, nie przekraczając jego granic
Zapewnij dziecku bliskość
Artykuł ukazał się w „Ja My Oni” tom 29. „Czego potrzeba człowiekowi do życia”. Poradnik dostępny w Polityce Cyfrowej i w naszym sklepie internetowym.
***
Katarzyna Kazimierowska: – Mój dwulatek chce być cały czas noszony. Nawet chodzić zaczął później niż inne dzieci, bo najchętniej siedziałby mi cały czas na biodrze.
Agnieszka Stein: – Jeżeli zdrowotnie wszystko u niego jest dobrze, to dałabym mu spokój. Nie chodzi przecież o to, żeby dziecku uniemożliwiać jakieś zachowanie, tylko żeby zastanowić się, skąd się ono bierze, z jakich potrzeb wynika. Czy nie stoi za nim jakaś trudność.
Na przykład?
Czasem małe dziecko, gdy zamiast się bawić, musi gdzieś iść, szybko się nudzi albo męczy i dlatego woli być na rękach. A czasami, gdy rodzic gotuje obiad czy sprząta, a dziecko ogląda głównie jego kolana, chce na ręce, bo np. ma potrzebę spojrzeć mu w oczy, coś powiedzieć albo jest zwyczajnie ciekawe, co też mama czy tata robią. Niekiedy na warsztatach dla rodziców robimy taki eksperyment: jedna osoba wchodzi na stół, a druga wyciąga do niej ręce. Wtedy ludziom często się przypomina, że gdy sami byli małymi dziećmi, tak właśnie musieli robić. O rany, zapomniałem, że tak to wygląda z dołu – mówią wtedy.
Zostając przy dotyku, z czym jeszcze przychodzą do pani rodzice?
Najczęściej z kilkoma sprawami. Wątek przytulania powtarza się jednak najczęściej.