A ja…, czyli co się dzieje, kiedy w rozmowie jedna strona nie daje drugiej dojść do głosu
Dlaczego w rozmowie nie dajemy drugiej stronie dojść do głosu
Artykuł ukazał się w „Ja My Oni” tom 30. „Do czego nam ego”. Poradnik dostępny w Polityce Cyfrowej i w naszym sklepie internetowym.
***
Rozmowa polega na wymianie, czyli dialogu. Jeśli obie strony są siebie ciekawe, traktują się z szacunkiem, a gdy trzeba – z empatią, i przyznają sobie wzajemnie prawo do odmienności, obie zyskują. Oto trzy warianty takiej życiowej sytuacji, gdy – jak się wydaje – o empatii nie ma raczej mowy, nie mówiąc już o ciekawości drugiej osoby.
1. Osoba A mówi osobie B: – Wiesz, byłam na wakacjach w Egipcie. – Ja byłam dwa lata temu – mówi B i rozpoczyna dwudziestominutowy monolog o własnym urlopie.
2. Osoba A mówi osobie B: – Nie mogę jeść owoców morza, bo mam alergię. – A ja uwielbiam – ripostuje B. – Moim zdaniem są najzdrowsze, świetnie mi robią na żołądek, a te wszystkie uczulenia to jakaś fanaberia.
3. Osoba A mówi osobie B: – Mam nowotwór, leczenie rokuje, ale jest trudne, jestem tym zmęczona. – A ja mam cukrzycę i nie narzekam – odpowiada B. I rozwija opowieść o wszystkich swoich dolegliwościach, oskarżając przy okazji A o to, że za bardzo się skupia na sobie.
Co robi B
1. Wpływ B jest jedynie dyskursywny: zajmuje przestrzeń mówieniem.
2. Osoba B opowiada, ale do tego daje porady i wskazówki, a właściwie proponuje pewną filozofię życia związaną z żywieniem, wyraźnie oczekując, że A powinna się z nią zgodzić i ją przyjąć.