Inteligencja jest badana niemal od początku istnienia naukowej psychologii. Pierwszy test, a więc narzędzie do rzetelnego, opartego na pomiarze ilościowym zbierania wyników i dokonywania porównań pomiędzy ludźmi, opublikowano w 1905 r. Oczywiście ta skala autorstwa francuskiego badacza Alfreda Bineta, jak i inne wczesne dalekie były od doskonałości i z dzisiejszego punktu widzenia miały wiele wad. Zyskały jednak szybko ogromną popularność, w wyniku której jeszcze w okresie międzywojennym zaczęto zbierać dane od tysięcy dzieci i osób dorosłych i zestawiać je z innymi danymi (np. wynikami w szkole czy pracy). W tym też okresie zapoczątkowano rozważania o źródłach inteligencji, próbując określić, na ile jest ona wrodzona, a na ile kształtowana przez środowisko.
Spójrz na matkę i dziadka, czyli czy inteligencja jest dziedziczna
Początkowo badacze opowiedzieli się za biologicznym pochodzeniem inteligencji. Kuzyn Karola Darwina, brytyjski podróżnik, przyrodnik, antropolog i eugenik Francis Galton postawił w drugiej połowie XIX w. tezę o jej dziedziczeniu. I jako dowód przytoczył losy skrajnie różnych rodzin. Przedstawiciele jednej wyróżniali się wysokim poziomem zdolności i licznymi talentami (do takiej rodziny należał sam Galton). W drugiej kolejne pokolenia składały się z osób upośledzonych intelektualnie, niezmiennie tkwiących w biedzie i trudniących się działalnością przestępczą (kradzieże, prostytucja).
Z dzisiejszego punktu widzenia takie stwierdzenie trudno uznać za miarodajne. Galton nie dość, że ograniczył się do dwóch jedynie rodzin, to jeszcze zupełnie pominął aspekt klasowy. Uzdolniona familia była zamożna, z tytułami szlacheckimi. Jej członkowie oprócz talentu mieli więc – w przeciwieństwie do tej z najniższej warstwy społecznej – zapewnione dobre warunki życia i dostęp do edukacji.