Mam dość, czyli jak Sylwia Chutnik wykrzykuje swój bunt i co jej to daje
Sylwia Chutnik: 23 lipca skończył się mój heteroseksualizm
Artykuł ukazał się w „Ja My Oni” tom 39. „Ludzie LGBT+”. Poradnik dostępny w Polityce Cyfrowej i w naszym sklepie internetowym.
***
Katarzyna Czarnecka: – „23 lipca 2020 r. skończył się mój heteroseksualizm” – co ci się skończyło, że powiedziałaś to publicznie?
Sylwia Chutnik: – Cierpliwość.
Od 15. roku życia działam społecznie, jestem miła i sympatyczna, otwarta, zawsze szukam punktów wspólnych, nie skupiam się na tym, co nas dzieli, nie używam języka nienawiści. Jestem weganką, płacę podatki i sprzątam po swoim psie. Myślę, że mogłabym świecić czakramem dobroci. Ale teraz mówię: dość.
Wymieniłaś cechy swojego charakteru, ale też podałaś definicję patriotyzmu.
Tak, chociaż ze względu na swoje poglądy bardzo często jestem uważana za antypatriotkę. I może słusznie, bo właściwie jestem matriotką, bo zajmuję się herstorią, czyli odkrywaniem losów kobiet (gra słów: HERstoria zamiast his – po angielsku „jego”).
Wymieniam swoje przywary niczym na rozmowie o pracę, bo chcę podkreślić, że to nie jest tak, że znudziła mi się opcja: warto rozmawiać. Jeżdżąc po Polsce jako pisarka, 660 razy odpowiedziałam np. na pytanie, co to jest feminizm. I luz, spoko. Po to tu jestem. Ja, siłaczka.
Cierpliwości już nie mam do potwornej polskiej hipokryzji (kiedyś byśmy powiedzieli: dulszczyzny, ale dulszczyzna przy tym to małe miki).