Wydaje się to takie proste. Założyć na głowę hełm, na oczy specjalne okulary, podpiąć ciało do urządzeń, które mierzą tętno, ciśnienie i czynność elektryczną mózgu. Metod badań psychofizjologicznych jest sporo: od elektroencefalografii (EEG), przez śledzenie ruchów gałek ocznych (okulografia, zwana też z ang. eye trackingiem), po funkcjonalny rezonans magnetyczny (fMRI – z ang. functional magnetic resonance imaging). Możliwość czytania w myślach człowieka nadal pozostaje marzeniem. Ale moment jego spełnienia nastąpi.
Po szczurzych śladach
Najbliżsi osiągnięcia tego celu byli badacze z University of Berkeley w Kalifornii, którzy sześć lat temu na podstawie zużycia przez różne obszary mózgu natlenowanej krwi zdołali odczytać, co ktoś widzi na ekranie. Ze względów bezpieczeństwa sami spędzili wiele godzin w tubie fMRI, oglądając hollywoodzkie filmy. Komputer potrafił z mglistym przybliżeniem odtworzyć to, na co patrzyli, składając obraz ze scen, przy których aktywność mózgu była podobna.
Kolejny przełom to badanie z Carnegie Mellon University w Pittsburghu, opublikowane 22 czerwca 2017 r., w którym również dzięki badaniu fMRI udało się odczytać podobieństwo przeczytanych przez badanego zdań i rozpoznać kategorie semantyczne, z których się najprawdopodobniej składały. Nie była to jeszcze informacja, o jakich dokładnie słowach badany myśli, ale, o jakich konceptach, już tak – np. agresji, grupie ludzi, przemieszczaniu się na otwartej przestrzeni.
Elon Musk i Bryan Johnson z Doliny Krzemowej wyłożyli po 100 mln dol. na swoje nowe przedsięwzięcia, mające umożliwić nagrywanie sygnałów płynących bezpośrednio z mózgu. Firma pierwszego – Neurallace – chce doprowadzić do telepatycznego porozumiewania się między ludźmi lub ludźmi i maszynami.