Niezbędnik

Tężyzna populizmu

Populizm uwodzi skutecznością

„Połknął!” – kandydat demokratów w wyborach prezydenckich w USA, uważany za populistę, William Jennings Bryan jako pyton pożerający osła symbolizującego jego własną partię. Rysunek satyryczny z 1900 r. „Połknął!” – kandydat demokratów w wyborach prezydenckich w USA, uważany za populistę, William Jennings Bryan jako pyton pożerający osła symbolizującego jego własną partię. Rysunek satyryczny z 1900 r. BEW
Dla sukcesów populizmu decydująca okazuje się fascynacja siłą i skutecznością.

Jeszcze w 2015 r. Polacy chełpili się cenzurką wzorowego ucznia – Polska w międzynarodowych porównaniach była pokazywana jako przykład modelowej transformacji od komunizmu do liberalnej demokracji i od gospodarki socjalistycznej do wolnorynkowego kapitalizmu. Polski system polityczny określano, przypomniał prof. Adam Przeworski w wywiadzie dla POLITYKI, jako skonsolidowaną, czyli trwałą i odporną na upadek demokrację. Ba, opublikowane wiosną 2015 r. wyniki Europejskiego Sondażu Społecznego pokazywały nawet, że Polacy byli otwarci na imigrantów i uchodźców w podobnym stopniu jak mieszkańcy Zachodu.

Dalszą historię znamy i ciągle w niej żyjemy, pytając, jak Jacek Żakowski Adama Przeworskiego: „Dlaczego nam to się stało?”. A ten, mądry kilkudziesięcioletnim doświadczeniem badań na całym świecie, odpowiada szczerze: „Nie rozumiem, dlaczego. Teoretycznie to nie powinno się zdarzyć”.

Pod tymi słowami podpisuje się inny politolog, prof. Radosław Markowski. Odwołując się m.in. do solidnych danych Polskiego Generalnego Studium Wyborczego oraz innych badań, pokazuje, że nic nie wskazywało, by w 2015 r. zmienił się pozytywny stosunek Polaków do demokracji. Podkreśla, że ideałem demokracji dla Polaka były: sądy równo traktujące ludzi, kontaktowość rządu oraz uczciwe i wolne wybory (we wszystkich przypadkach wszystkim tym elementom przypisywano rangę ponad 9 w 11-punktowej skali). Polacy nie chcieli ustrojowej rewolucji, co zresztą potwierdzają wyniki wyborów – PiS dostał 19 proc. głosów uprawnionych do głosowania, mniej choćby niż SLD w 2001 r. W 2015 r. lewica jednak do Sejmu nie weszła, jej głosy się zmarnowały, przekładając się na nieoczekiwany triumf Jarosława Kaczyńskiego – zdolność do samodzielnego rządzenia. Teoria „przypadku wyborczego” być może dobrze opisuje dynamikę samych wyborów, czy jednak pomaga zrozumieć, dlaczego dwa lata później PiS utrzymywał w sondażach poparcie niezmiennie oscylujące wokół 40 proc.

Niezbędnik Inteligenta „Krótka historia demokracji” (100129) z dnia 19.03.2018; Wczoraj i dziś; s. 22
Oryginalny tytuł tekstu: "Tężyzna populizmu"
Reklama