Niezbędnik

Śmierć czy reinkarnacja

Czy współczesny model demokracji wymaga korekty?

Z jednej strony możemy powiedzieć, że praktyki demokratyczne upowszechniły się po 1989 r. i ustabilizowały. Ale z drugiej – widzimy, że pewna ich część straciła swoją istotną moc. Z jednej strony możemy powiedzieć, że praktyki demokratyczne upowszechniły się po 1989 r. i ustabilizowały. Ale z drugiej – widzimy, że pewna ich część straciła swoją istotną moc. Włodzimierz Pniewski / Reporter
Obecny model demokracji stwarza możliwości dla tych, którzy potrafią kanalizować gniew i rozczarowanie. Może jest to więc powód, by myśleć o jego modernizacji.

Po wyborach 25 października 2015 r. utraciliśmy wpływ na losy naszego kraju – zdaje się mówić jedna ze stron polskiego sporu. W październiku 2015 r. odzyskaliśmy wpływ na polskie państwo – mówi strona druga. Jedni uważają, że demokracja jest zagrożona. Drudzy, że w zasadzie dopiero teraz działa.

Przed 2019 r. – albo ewentualnym wcześniejszym terminem wyborów parlamentarnych – spór nie zostanie rozstrzygnięty, choć zmieniać się może sam charakter demokracji, ten zawarty w przymiotniku „liberalna”. Dlaczego dopiero wtedy? Bo wybory samorządowe istniały – mimo różnych sztuczek i ograniczeń – także w rządzonej na sposób autorytarny Drugiej Rzeczpospolitej. A zatem wielka batalia o samorządy, jaka odbędzie się jesienią 2018 r., niczego nie rozstrzygnie ostatecznie. Trudno też podejrzewać manipulacje przy okazji wyborów do Parlamentu Europejskiego.

Zasadnicze znaczenie będą miały wybory parlamentarne. I to na czterech poziomach. Po pierwsze na tym, który określi prawo do utworzenia rządu i zbudowania większości parlamentarnej. Po drugie – a i ta stawka wydaje się dziś istotna, czy zwycięzca przekroczy próg 3/5 głosów pozwalający na nieliczenie się z wetem prezydenckim i tym samym obniży rangę wyborów na ten urząd w 2020 r. Trzecią stawką wyborów będzie większość konstytucyjna.

Czwarty i najważniejszy poziom to odpowiedź na pytanie, czy będą to wybory uczciwe i równe, gdy chodzi o szanse wszystkich konkurujących podmiotów. Oczywiście nie chodzi tu o idealną równość, bo taka nie istniała nigdy, np. w kwestii dostępu do środków finansowych czy mediów. Tym razem można być pewnym ostentacyjnej stronniczości mediów publicznych, obawiać się zachowań zbudowanego na nowo aparatu wyborczego czy zaangażowania struktur administracji.

Niezbędnik Inteligenta „Krótka historia demokracji” (100129) z dnia 19.03.2018; Jutro?; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Śmierć czy reinkarnacja"
Reklama