Niezbędnik

Krytyczne kryształki

Oblodzenia samolotów

Maszyny z oblodzonymi skrzydłami zostają uziemione. Żeby wzbiły się w powietrze, trzeba je odladzać, czyli spryskiwać podgrzanym płynem na bazie glikolu. Maszyny z oblodzonymi skrzydłami zostają uziemione. Żeby wzbiły się w powietrze, trzeba je odladzać, czyli spryskiwać podgrzanym płynem na bazie glikolu. Getty Images
Oblodzenia samolotów to nie lada problem. Szczególnie że zdarzają się także na dużych wysokościach, które do niedawna uważano za bezpieczne.
Zamierająca chmura burzowa może wtłoczyć na znaczną wysokość duże ilości pary wodnej, która zamienia się w drobinki lodu.Getty Images Zamierająca chmura burzowa może wtłoczyć na znaczną wysokość duże ilości pary wodnej, która zamienia się w drobinki lodu.

Kiedy temperatura spada, cząsteczki wody tracą energię. Najpierw zwalniają bieg, a w końcu zatrzymują się, wiążąc się w ciało stałe. Ów przełomowy moment następuje, gdy słupek rtęci spada do 0 st. C. Kryształy tworzą sieć sześciokątnych graniastosłupów, inaczej mówiąc, mają budowę heksagonalną. Prawie każdy doskonale zna ten lód, który czasami potrafi dać się mocno we znaki.

Weźmy choćby coś tak niesympatycznego jak marznący deszcz. Pojawia się on w chłodnej połowie roku, zwykle wtedy, gdy dochodzi do „wojny na górze”, czyli kolizji pomiędzy zimnym powietrzem arktycznym a ciepłym powietrzem morskim. Ze zderzenia mas powietrza, które dzieli różnica kilkunastu stopni, nic dobrego wyniknąć nie może. Olbrzymie ilości pary wodnej niesionej znad morza skraplają się. Efekt? Gigantyczne opady śniegu albo właśnie marznącego deszczu, który pokrywa lodem wszystko, czego się dotknie.

Bo myli się ten, kto sądzi, że jest to po prostu deszcz ze śniegiem – to znacznie bardziej finezyjny trick pogodowy. Zaczyna się od spadających z chmur płatków śniegu, które jednak po drodze w dół przeobrażają się – wraz ze wzrostem temperatury – w krople wody. Gdy już się wydaje, że do ziemi dotrą jako deszcz, niespodziewanie blisko gruntu natrafiają na poduszkę mroźnego powietrza. Wtedy ich temperatura znów spada poniżej zera i stają się przechłodzoną wodą, która po zetknięciu się z wychłodzonymi obiektami i przedmiotami zmienia się w lód.

Takim obiektem może być samolot. Maszyny z oblodzonymi skrzydłami zostają uziemione. Żeby wzbiły się w powietrze, trzeba je odladzać, czyli spryskiwać podgrzanym płynem na bazie glikolu. Jeśli takich samolotów są dziesiątki, lotnisko jest sparaliżowane, a biednym pasażerom pozostaje tylko zgrzytanie zębami z bezsilności.

Niezbędnik Inteligenta „Pogoda” (100169) z dnia 06.07.2020; Pogoda: to, co nas dotyka; s. 100
Oryginalny tytuł tekstu: "Krytyczne kryształki"
Reklama