Dlaczego bardziej obawiamy się latać samolotem niż jeździć samochodem?
54. Dlaczego bardziej obawiamy się latać samolotem niż jeździć samochodem?
Eksperci są zgodni: pasażerskie linie lotnicze to najbezpieczniejsza forma transportu. Zwykli śmiertelnicy myślą na ogół inaczej, zwłaszcza gdy zobaczą w telewizji doniesienie o katastrofie. Choć wypadki lotnicze zdarzają się rzadko, to jednak są na tyle spektakularne i tragiczne w skutkach, by przeważyć głos ekspertów. Trudno o lepszą ilustrację niż atmosfera strachu po ataku terrorystycznym na World Trade Center w Nowym Jorku 11 września 2001 r.
Zginęło wówczas blisko 3 tys. osób. Zainteresowanie lataniem zmalało o kilkadziesiąt procent, a antylotnicza panika trwała blisko rok. Nie zmalała jednak potrzeba i chęć przemieszczania się – ci, co zrezygnowali z samolotów, przesiedli się do samochodów.
Jak policzył Gerd Gigerenzer, psycholog z Instytutu Maxa Plancka w Berlinie, wzmożony ruch na amerykańskich drogach przyczynił się do śmierci 1595 osób, które zginęły w nadliczbowych wypadkach samochodowych w ciągu dwunastu miesięcy od 11 września 2001 r. Kogo za te ofiary winić: terrorystów, władze, które skutecznie zniechęcają do podróży lotniczych, wprowadzając drakońskie i uciążliwe dla pasażerów procedury bezpieczeństwa, czy samych siebie za to, że ulegamy irracjonalnym strachom?
Dan Gardner w książce „Risk. Science and Politics of Fear” (Ryzyko. Nauka i polityka strachu) pokazuje rachunek: gdyby terroryści porywali i rozbijali jeden amerykański samolot pasażerski tygodniowo, zagrożenie śmiercią dla podróżnego latającego raz w miesiącu byłoby jak jeden do 135 tys. Prawdopodobieństwo śmierci w wypadku samochodowym jest dwudziestokrotnie większe. Czy zatem warto uprzykrzać podróże lotnicze, wprowadzając na lotniskach kolejne systemy bezpieczeństwa? Żadne odpowiedzialne władze nie złagodzą polityki w tej kwestii na lotniczych trasach, co nie oznacza, że nie znają się one na rachunku prawdopodobieństwa.