Niezbędnik

Wszyscy jesteśmy Adasiami

Miauczyński: Polak zawsze drugi

Marek Kondrat jako Adaś Miauczyński, „Dzień świra”, reż. Marek Koterski, 2002 r. Marek Kondrat jako Adaś Miauczyński, „Dzień świra”, reż. Marek Koterski, 2002 r. Krzysztof Wellman
Wiecznie użalający się nad sobą błazen Miauczyński godnie zastąpił Jana Piszczyka – innego pechowca i nieudacznika, rozpaczliwie poszukującego akceptacji – w roli narodowego bohatera masowej wyobraźni.

Piszczyk, postać stworzona w latach 50. XX w. przez Jerzego Stefana Stawińskiego, był zakompleksionym mitomanem i raczej nie budził sympatii. Brzydki, niezbyt lotny, gapiowaty, nieustannie wpadający w kłopoty, wzbudzał bardziej pogardę niż litość. Najczęściej postrzegano go jako próżnego, pozbawionego skrupułów cwaniaka, któremu nic w życiu nie wychodzi, bądź jako wzorowego oportunistę gotowego uwierzyć w cokolwiek, bez wahania rzucającego się w objęcia ideologii, która tylko zechce go przyjąć. Jak większość rodaków w tamtych czasach chciał żyć wygodnie i lepiej. Idąc w pochodzie między dwiema grupami politycznymi, wykrzykiwał na przemian hasła każdej z nich. W zależności od sytuacji zmieniał barwy niczym kameleon, nie stając się przez to mądrzejszy ani głupszy, lepszy czy gorszy.

Cykl książek satyrycznych oraz komedii filmowych o ulepionym z gliny Piszczyku (m.in. „Zezowate szczęście”) kpił z postaw tych Polaków, którzy nie potrafili samodzielnie decydować o swoim losie. Karykatura (i kwintesencja) peerelowskiej degrengolady, zakłamania, słabości.

Z Adasiem Miauczyńskim sprawa jest bardziej złożona – bohater wymyślony przez Marka Koterskiego zmienia się od niemal czterech dekad, nieustannie czymś zaskakując. Raz jest frustratem uwięzionym w codziennych rytuałach i obsesjach, innym razem erotomanem, przemocowcem raniącym bliskich, parodią polskiego bohatera tragicznego. Albo staczającym się na dno alkoholikiem. Tych masek i wcieleń jest tyle, ile filmów o nim. W zależności jak liczyć – osiem albo dziewięć. W „Baby są jakieś inne” Adaś – postać przecież fikcyjna – figuruje jako scenarzysta, a na ekranie słyszymy dialog, w którym Adam Woronowicz (aktor) przedstawia się jako Miauczyński, zaraz jednak tłumaczy, że Marek (w domyśle reżyser) kazał mu nie grać Miauczyńskiego, tylko mężczyznę nazywającego się Jeden.

Niezbędnik Inteligenta 30 lat Paszportów POLITYKI (100203) z dnia 05.12.2022; Film; s. 36
Oryginalny tytuł tekstu: "Wszyscy jesteśmy Adasiami"
Reklama