W połowie października 2022 r. pojawiła się informacja, że Polsat wstrzymuje prace nad ramówką w oczekiwaniu na przyjście nowego dyrektora programowego, którym jest… Edward Miszczak, przez niemal ćwierć wieku piastujący podobne stanowisko w TVN. Ktoś, kto ją czytał, mógł odnieść wrażenie, że polska telewizja przeżywa dzień świstaka. Zwłaszcza że 67-letni Miszczak zastąpi w Polsacie inną legendę telewizji, 76-letnią Ninę Terentiew (pseudonim „caryca telewizji”), w latach 1998–2006 dyrektorkę programową TVP2, a od 2007 r. Polsatu.
A jednak zmieniło się sporo. Telewizyjna rozrywka w ostatnim trzydziestoleciu miała różne oblicza, pojawiały się mody i trendy, modernizacja i gonienie Zachodu przeplatały się z hołubieniem lokalności i tzw. tradycyjnych wartości. W najgłośniejszych serialach odbija się zmieniająca się potransformacyjna Polska.
Klan Złotopolskich
Tę opowieść trzeba zacząć od konkursu, który 25 lat temu ogłosiła Telewizja Polska. Jego przedmiotem był „serial codzienny”, obliczony na co najmniej 130 odcinków, który miał towarzyszyć rodakom w ich zmaganiach z wyzwaniami codzienności. Do realizacji skierowano trzy tytuły i w czerwcu 1997 r. widzowie Jedynki obejrzeli po trzy odcinki każdego, by następnie – zgodnie z zasadami świeżej wciąż demokracji – zagłosować. Najwięcej głosów zdobył „Klan”, autorstwa Wojciecha Niżyńskiego i Pawła Karpińskiego (twórców nazywanego pierwszą polską telenowelą „W labiryncie”, pokazywanego w latach 1988–91) oraz Ilony Łepkowskiej i Michała Kwiecińskiego. Ponad 4 tys. wyemitowanych do dziś odcinków czyni z „Klanu” najdłużej nadawany bez przerwy program w historii polskiej telewizji. Widzowie woleli perypetie przedsiębiorczego klanu Lubiczów z warszawskiej Sadyby od potyczek z losem familii Złotopolskich z podwarszawskich Złotopolic (choć ostatecznie ta seria także została zrealizowana, by swój żywot zakończyć w 2010 r.