Dawno, dawno temu kobiety mogły być kapłankami, szamankami, wróżbitkami, głowami rodu. Kobieta stała na czele rodziny i klanu. Więzy krwi określano nie podług ojcostwa, lecz macierzyństwa. Tę mityczną epokę nazwano matriarchatem – od mater, po łacinie matka. Historia pisana nie zna jednak przykładu ginokracji – systemowo-politycznych rządów kobiet. Zdarzały się oczywiście cesarzowe i królowe, nieraz bardzo wybitne i znaczące, ale w ramach świata, w którym dominowali mężczyźni. Za to kultura zna mity, podania i rytuały, w których wyobraźnią ludów rządzi Wielka Bogini.
Wielka Bogini-Matka-Ziemia miała różne imiona w różnych kulturach. Czczono w niej energię wiecznie odradzającego się życia, którego rodzicielką i opiekunką jest kobieta. Czczono też tajemnicę płodności i stwarzania czegoś z niczego. Seks stawał się w ten sposób uczestnictwem w świętym akcie kreacji świata i podtrzymywania go w istnieniu. Ale ludzie tamtej epoki zapewne dostrzegali związek seksu i prokreacji. Pamiętali o pierwiastku męskim, bez którego ten akt stwórczy nie byłby pełny. Dlatego w najstarszych kulturach odnajdujemy obok symboli kobiecych także męskie. Obok figurek ciężarnych kobiet figurki byka i kozła, obok indyjskich joni (symboli żeńskich genitaliów) męskie lingamy (symbole fallusa).
Wielka Bogini w istocie wykraczała poza tę opozycję. Zawierała w sobie wszystko, co może być, jej dziećmi była cała rzeczywistość i wszyscy bogowie – mówił religioznawca Joseph Campbell w „Potędze mitu”: „Bogini była bardzo potężną figurą jeszcze w czasach hellenistycznych na obszarze Śródziemnomorza, a powróciła w tradycji rzymskokatolickiej jako Dziewica. W żadnej tradycji Bogini nie czczono równie pięknie i okazale jak w średniowiecznych katedrach francuskich, z których każda jest pod wezwaniem Matki Boskiej”.