Spróbujmy zmierzyć się z niewyobrażalnym. Włączamy komputer lub sięgamy po smartfon i okazuje się, że wszystkie internetowe aplikacje są martwe. Nie można sprawdzić prognozy pogody, nie można skonsultować rozkładu jazdy transportu publicznego ani też na mapach Google znaleźć celu podróży samochodem. Lepiej wtedy szybko ruszyć do najbliższego sklepu (pamiętajmy, by zabrać gotówkę, kartą zapłacić będzie trudno, podobnie jak wypłacić cokolwiek z bankomatu). Systemy logistyczne sieci handlowych oparte są na zasadzie just in time i dostarczają tyle towaru do sklepu, by starczało do obsługi bieżącego ruchu, bez konieczności utrzymywania dużych podręcznych magazynów. Bez internetu ta misterna konstrukcja posypie się, bo przestaną napływać informacje o stanie zapasów i potrzeb. W 2017 r. przez internet przepłynęło 2,3 bln dol. w handlu detalicznym, a internetowe transakcje między przedsiębiorstwami osiągnęły 7,8 bln (przy globalnym PKB bliskim 80 bln dol.).
Podobnie do systemów logistycznych opartych na infrastrukturze informacyjnej internetu działają systemy koordynujące współczesne systemy produkcji, w których uczestniczą tysiące kooperantów z całego świata. Kto ruszy samochodem, może przekonać się, że system kontroli ruchu w jego mieście też już jest oparty na internecie, więc gdy ten przestanie działać, zacznie się na ulicach bałagan. Uziemione zostaną samoloty. Co gorsza, swoją wściekłością nie będzie można podzielić się na fejsie lub Instagramie. Donald Trump odkryje, że nie może już rządzić światem za pomocą tweetów, a Władimir Putin straci ważne narzędzie wojny hybrydowej.
Cywilizacja sieci
Dla większości użytkowników internet to Facebook, Google, Amazon, Twitter, Spotify, iTunes, YouTube, Netflix oraz lokalne marki, jak Onet, Wirtualna Polska, Allegro.