O Polityce

Drwiny z ciała

W 38 numerze POLITYKI Kuba Wojewódzki w dwóch akapitach odniósł się do „afery”, którą wywołała Anna Lewandowska, występując w mediach społecznościowych ubrana w tzw. fat suit. Dziennikarz zasugerował, że oburzenie i protest, które okazały m.in. aktywistki i dziennikarki zaangażowane w propagowanie postawy „ciałopozytywnej”, to reakcje niesłuszne, wskazujące co najmniej na niezdolność okazujących je osób do czytania ironii. Jako osoba od dziecka zmagająca się z zaburzeniami odżywiania, ofiara prześladowań i przemocy fizycznej doznawanych w szkole z powodu mojej otyłości, a także osoba o dużym poczuciu sprawiedliwości, chciałabym zwrócić uwagę na nietrafione tym razem kpiny pana Wojewódzkiego.

Przedstawianie ciała osoby otyłej jako kostiumu przywdziewanego przez osobę zarabiającą miliony złotych na kreowaniu się na guru zdrowego żywienia i dbałości o kulturę fizyczną to obraza. Chociaż nie jest zapożyczeniem kulturowym, przywołuje skojarzenia z niesławnym blackface. Jest dyskryminujące wobec osób nienależących do kanonu piękna, lansowanego zawodowo m.in. przez Annę Lewandowską. Osoby otyłe stawia się w sytuacji, w której postrzegane są jako „zepsute”, do naprawienia, dramatycznie potrzebujące współczucia oraz zapasu batonów jaglanych i treningu. Czy wyobrażają sobie Państwo gwiazdę sportu, osobę obserwowaną w mediach przez miliony Polek i Polaków, a także widzów z całego świata, jak przywdziewa na siebie kostium osoby niepełnosprawnej, czarnoskórej, dotkniętej deformacją twarzy lub ciała i zabawnie tańcząc, przekonuje nas, że w ten sposób okazuje swoją „ciałopozytywność”? A po chwili rozbiera się, wraca do swojego uprzywilejowanego życia i mnoży półmiliardowy majątek zbudowany na sprawności własnego ciała?

Polityka 40.2020 (3281) z dnia 29.09.2020; Do i od redakcji; s. 91
Reklama