O Polityce

Nie demonizujmy domów dziecka

Po lekturze artykułu „Oddane zapomniane” Joanny Cieśli i Marty Mazuś

Polityka

Po lekturze artykułu „Oddane zapomniane” Joanny Cieśli i Marty Mazuś (POLITYKA 44) chciałabym podzielić się swoją refleksją. Jestem psychologiem pracującym zarówno w domu dziecka, jak i w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie z rodzinami zastępczymi. Zgadzam się z główną tezą postawioną w tekście odnośnie do likwidacji domów dziecka, zgadzam się również z tym, że rodzina powinna być najlepszym środowiskiem wychowania dla dziecka, mam również pobożne życzenie, aby było więcej rodzin zastępczych. (...)

Niestety uważam, że argumenty podniesione w artykule są krzywdzące dla opiekunów pracujących w domu dziecka, niejednokrotnie są to ludzie z ogromną pasją, którzy pracują z niezwykłym poświęceniem: ich praca nie kończy się wraz z wyjściem do domu, z tej pracy się nigdy nie wychodzi. Autorki wspominają o nawiązywaniu bliskiej relacji z dzieckiem. Oczywiście zmienność opiekunów w domu dziecka nie sprzyja temu, jednakże pobyt w rodzinie zastępczej również – to, że dziecko nie doświadcza zmiany opiekunów, nie oznacza, że nawiązuje więź z osobą, która się nim zajmuje. Pracownicy domu dziecka w odróżnieniu od rodzin zastępczych są osobami posiadającymi wykształcenie pedagogiczne, które pozwala na fachową opiekę nad dzieckiem; nieustannie się szkolą i superwizują swoją pracę. (...)

W tekście znalazło się odwołanie do historii opisanej w mediach społecznościowych, w której pani ma pod opieką 12 dzieci. Zastanawia mnie jej dobrostan psychiczny, czy nie jest ona zbytnio obciążona? W domu dziecka wychowawcy, owszem, są rotacyjnie, ale nie są oni permanentnie zmęczeni, gdyż mogą odetchnąć. Nie sposób zaprzeczyć, że pewnie są w Polsce placówki, gdzie rotacja pracownicza jest dużym problemem – wynika to z zarobków oscylujących w pobliżu płacy minimalnej.

Polityka 46.2020 (3287) z dnia 08.11.2020; Do i od redakcji; s. 99
Oryginalny tytuł tekstu: "Nie demonizujmy domów dziecka"
Reklama