W tygodniku POLITYKA (z datą 18.11.2020), który od pół wieku czytam z przyjemnością, Pan Redaktor rubryczki „Polityka i obyczaje” podsumował mnie lekceważąco za artykuł, który napisałam do tygodnika „Przegląd”. W artykule popieram gniew Młodych w demonstracjach ulicznych. Pan Redaktor w swojej rubryczce troska się i żałuje, że mój apel nie trafi do Młodych, ponieważ Młodzi ani mnie, ani mojego obrazoburczego „Właśnie leci kabarecik” już nie pamiętają.
Pan Redaktor nieuważnie czyta. Mój artykuł nie był lamentem pt. „Czy mnie jeszcze pamiętasz”, ale artykułem o sytuacji społecznej w Polsce. Na marginesie: „Właśnie leci kabarecik” nie był obrazoburczy, był tylko surrealistyczną zabawą. Niemniej dziękuję za zainteresowanie i zachęcam Pana Redaktora do obejrzenia przy okazji „Kabareciku”. Może zamiast jadu wydusi Pan z siebie uśmiech.
Mimo tego incydenciku dalej jestem i będę przyjaciółką tygodnika POLITYKA. Serdeczności dla Redakcji
OLGA LIPIŃSKA
Od autora:
Szanowna Pani!
Mój mikrokomentarz do Pani artykułu był jedynie wyrazem ubolewania, że Pani celne spostrzeżenia i uwagi raczej nie trafią do szerszego obiegu (w czym cytat miał właśnie pomóc, zachęcając do poszukania całego tekstu). Skonstatowałem po prostu smutny również dla mnie fakt, że czas leci jak kabarecik (którego byłem i nadal jestem wielbicielem), więc dla wielu młodych ludzi nie jest już oczywiste, dlaczego Pani opinia ma swoją wagę. Przykro mi, że odebrała to Pani jak krytykę samego artykułu. Wygląda na to, że gdybym zapytał Panią: „Czy mam grać?