O Polityce

System krwawi

Z wielkim zainteresowaniem przeczytałam ostatni artykuł Pawła Reszki (POLITYKA 19) dotyczący śmiertelności w dobie pandemii Covid-19. Dziękuję za to, że red. Reszka z uporem drąży ten temat oraz że w POLITYCE jest miejsce na głębszą analizę. Sprawa nadmiarowych śmiertelności z powodu Covid-19 zaprzątała mi głowę od początku drugiej fali koronawirusa w Polsce. Sama jestem lekarzem anestezjologiem oraz internistą. Studia medyczne kończyłam u naszych zachodnich sąsiadów, a obecnie pracuję w jednym ze szpitali uniwersyteckich w Szwajcarii. Z polskim systemem zdrowotnym mam do czynienia głownie za pośrednictwem mojej rodziny i bliskich, którzy mieszkają w Polsce. Pacjentami covid zajmowałam się podczas pierwszej i drugiej fali (trzeciej – nie było w Szwajcarii). Podobnie jak to wybrzmiało w artykule, uważam za niedopuszczalne, aby odpowiedzialność za tak olbrzymią śmiertelność przypisywać jedynie sile wyższej, czyli pandemii.

Trudno mierzyć się z tym, że umierały tak młode osoby, jak 30-latkowie (mam przypadek w dalszej rodzinie). Oczywiście zdarzają się przypadki, iż pacjent zgłosi się późno, że w momencie przyjęcia na oddział ma saturację wynoszącą 50 proc., jednak nawet takich pacjentów jesteśmy w stanie resuscytować. Trzeba tylko wiedzieć, jak – i być do tego odpowiednio przeszkolonym. Śmiertelność na OIOM-ach w małych szpitalach (90 proc.) jest zatrważającą informacją, ale też nie jest to niespodzianka. Samo podłączenie do respiratora nie znaczy, że pacjent automatycznie przeżyje. Dlatego kadra medyczna, a zwłaszcza anestezjolodzy, którzy w Polsce zajmują się również intensywną terapią, powinni być dobrze przeszkoleni.

Polityka 20.2021 (3312) z dnia 11.05.2021; Do i od redakcji; s. 91
Reklama