W felietonie p. Renaty Lis (POLITYKA 42) obnażającym bezprzykładne prostactwo i cynizm panów Kamińskiego i Błaszczaka – zaprezentowanych podczas słynnej konferencji mającej wzbudzić i utrwalić niechęć Polaków do uchodźców szturmujących naszą granicę z Białorusią – znalazło się wiele interesujących odniesień do krowy, funkcjonujących w naszym języku i kulturze. Cały felieton przeczytałem, jak zawsze, z ogromną przyjemnością, będąc pod wrażeniem głębokiej kultury i erudycji autorki. Ale jedno sformułowanie wzbudziło mój stanowczy sprzeciw.
Pani Renata Lis pisze: „Mówi się, że tylko krowa nie zmienia poglądów”. To niestety prawda – mówi się tak coraz częściej – już wcześniej to samo słyszałem z ust jednego z redaktorów TVN, skądinąd znanego ze staranności w posługiwaniu się językiem. Tak się mówi, ale wolałbym, żeby mowiono, że krowa ma swoje własne niezmienne stanowisko! Wiem coś o tym; obserwowałem w dzieciństwie codzienne powroty krów hodowanych w gospodarstwie moich rodziców z pastwiska do wspólnej obory. Po wejściu do środka zajmowały niezmiennie swoje własne stanowiska (nie wyrażając przy tym żadnych poglądów!). A więc „Tylko krowa nie zmienia stanowiska”. Teraz, w tej poprawnej wersji powiedzenia o krowie, łatwo już znaleźć urok polskiego języka. Prawda?
JANUSZ CWALINA, PUŁAWY