O Polityce

Nikt nie rodzi się demokratą

Chciałbym podzielić się moją refleksją po lekturze artykułu red. Ewy Wilk „Przebudzenie?”, zamieszczonego w przedostatniej POLITYCE.

Popularna mądrość ludowa powiada, że czym skorupka za młodu nasiąknie… Kiedy po transformacji nastąpiła zmiana ustrojowa, a jednym z jej elementów była tzw. reforma samorządowa, to przyznam, że często nie rozumiałem, czym tak naprawdę chełpią się jej twórcy? Samorząd nierozerwalnie wiąże się z demokracją, jej zasadami, instytucjami i procedurami. Nie przychodzimy na świat z tą wiedzą. Jej trzeba się nauczyć. I trenować, trenować, trenować! Strzyc jak angielski trawnik. Od zawsze uważam, że tej nauki, czyli trenowania procedur w instytucjach demokratycznych, tak naprawdę nigdy nie podjęliśmy na poważnie, zadowalając się ersatzami.

To zaczyna się od dominującego modelu patriarchalnych rodzin. Dalej – systemu oświaty, gdzie w wielu wypadkach uczniowska samorządność jest bytem nierzeczywistym. O instytucjach i procedurach demokratycznych w zakładach pracy zapomnijmy. Tu białoskarpetkowym libkom w sandałach od samego początku przeszkadzały wszelkie formy aktywności pracowniczej, nie wyłączając związków zawodowych (mam w tym względzie osobiste doświadczenia).

No, ale czego wymagać od nosicieli folwarcznej kultury pracy, którzy ponadczasowo i ponadustrojowo przenoszą metody zarządzania zespołami pracowniczymi ze wzorów niemal pańszczyźnianych ekonomów? Wydawałoby się więc, że może zatem demokracja i jej instytucje rozkwitły w zreformowanym po zmianie ustroju samorządzie terytorialnym?

Dobiła mnie rozmowa w przedostatniej POLITYCE (41) z panią wójt z gminy Izabelin.

Polityka 44.2021 (3336) z dnia 26.10.2021; Do i od redakcji; s. 99
Reklama