O Polityce

Demokracja liberalna

Ze zdziwieniem przeczytałem w ostatnim artykule pana Marka Ostrowskiego („Demokracja skażona”), iż termin „demokracja liberalna” wymyślił amerykański dziennikarz Fareed Zakaria, wyrządzając w ten sposób rzekomo światu „niedźwiedzią przysługę” („chciał odróżnić ustroje Zachodu od na przykład Rosji, gdzie Władimir Putin i jego ideolodzy lansowali „demokrację suwerenną”).

Pojęcia „demokracja liberalna” (liberal democracy) nie wymyślił Zakaria. Ma ono historię sięgającą rewolucji francuskiej (…). Ponadto jako „praktykującemu” politologowi bardzo osobliwy wydaje mi się następujący fragment tekstu: „Termin »liberalna« sugeruje, że funkcjonują jakieś inne, nieliberalne, tak samo dobre i równoprawne. To mącenie ludziom w głowach”. Po pierwsze, termin „liberalna demokracja”, potraktowany jako kategoria analityczna, żadną miarą nie sugeruje istnienia „tak samo dobrych i równoprawnych” alternatyw tego wariantu ustrojowego. (…) Termin ten bynajmniej nie „mąci ludziom w głowach”.

BARTOSZ BOLECHÓW
INSTYTUT POLITOLOGII, UNIWERSYTET WROCŁAWSKI

Od autora:

Pan profesor ma rację. Terminu tego Zakaria nie wymyślił, ale go rozpropagował, tak że światowa opinia poznała go raczej z artykułu Zakarii niż z historii rewolucji francuskiej. Powinienem był napisać: „Zakaria spopularyzował”. Widzę tu istotne różnice w spojrzeniu naukowca i dziennikarza. Co z tego, że „demokracja liberalna” jest neutralną kategorią analityczną, skoro w propagandzie służy różnym dyktatorom i demokraturom za dowód, że nie ma wspólnej humanistycznej treści czy definicji demokracji (ani – jak dla PiS – praworządności) i rząd każdego kraju może sobie robić „suwerennie”, co chce.

Polityka 51.2021 (3343) z dnia 14.12.2021; Do i od redakcji; s. 99
Reklama