Kiedy syn i następca Elżbiety II, Karol III, napisał w oficjalnym oświadczeniu: „Wiem, że jej strata będzie głęboko odczuwana w całym kraju, Królestwach i Wspólnocie Narodów, a także przez niezliczoną liczbę ludzi na całym świecie”, nie kierował się tylko kurtuazją i nie przesadzał. Nigdy w historii współczesnych mediów jedna kobieta nie zdominowała w ten sposób wszystkich niemal wiadomości, nagłówków i okładek prasowych.
„Nie znam żadnej formuły sukcesu” – stwierdziła podczas koronacji brytyjska monarchini, jednak przez dziesięciolecia udało jej się wypracować budzący uznanie styl panowania. Ta śmierć zamyka erę przywódców, którzy byli tożsami ze swoimi państwami.
Królowa Elżbieta umiała odróżnić interes i dobro państwa od interesów partii rządzących, które z mandatu demokratycznego zmieniały się u władzy: lewicowych i konserwatywnych. Trzymała dystans, choć miała swoje sympatie polityczne, ogólnie tradycjonalistyczne. Zarazem, wraz z coraz większym bagażem doświadczeń wynikających z pełnienia obowiązków głowy państwa brytyjskiego i zwierzchnika Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, potrafiła dostrzec i uznać, że czasy się zmieniają.
Chrześcijanka, głowa Kościoła anglikańskiego, szczerze przywiązana do tej tradycji, nie podważała innych tradycji religijnych. Uważała, że powinna chronić wszystkie legalne konfesje, a nie tylko wyznanie państwowe. Nie atakowała z tronu decentralizacji państwa, zwiększającej samorządność Szkocji, Walii i Irlandii Północnej. Przyjęła do wiadomości decyzje rządowe o wojnie falklandzkiej, afgańskiej i irackiej, brexicie i pomocy dla Ukrainy walczącej z agresją Rosji. Zaczynała panowanie, gdy premierem był Winston Churchill, zmarła tuż po formalnym spotkaniu z następczynią premiera Borisa Johnsona, Liz Truss, trzecią kobietą na tym stanowisku w historii UK. Nie było w tym momencie nikogo w polityce światowej, kto mógłby się równać z Elżbietą pod względem bogactwa osobistego doświadczenia. Dzisiejsi liderzy mogliby się od niej uczyć odpowiedzialności za niepodległe, praworządne i demokratyczne, czyli pluralistyczne państwo. Była dla większości Brytyjczyków, dobrem narodowym'', matką i babką'', która w trudnych chwilach daje poczucie stabilności i ciągłości, jednoczy, a nie dzieli i wyklucza. Okazała się wcieleniem, symbolem, dumą brytyjskości.
***
Wydanie specjalne „Królowa świata” liczy 84 strony, będzie je można kupić w wybranych punktach sprzedaży oraz sklep.polityka.pl.