Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Patronaty

Demokracja to kruchy system

XI Forum „Europa z widokiem na przyszłość”. Parlament Słowa. XI Forum „Europa z widokiem na przyszłość”. Parlament Słowa. mat. pr.
Zbliża się 4 czerwca. Tego dnia w 1989 r. odbyły się w Polsce pierwsze po II Wojnie Światowej wolne wybory.

To data symboliczna i przełomowa dla Gdańska, gdzie w sierpniu 1980 roku zaczęła się rewolucja Solidarności, dla Polski, ale też dla Europy. 4 czerwca 1989 roku narodziła się demokratyczna Rzeczpospolita…
Basil Kerski:
4 czerwca 1989 r. to początek głębokiej przemiany w Polsce i na świecie. Powstały wtedy fundamenty świata, w którym dziś żyjemy. Wybory były sprawdzianem dla Polaków z gotowości do pro-obywatelskich zmian. Test został zaliczony, stał się światową sensacją i początkiem rewolucji w bloku sowieckim, która doprowadziła 9 listopada 1989 do upadku Muru Berlińskiego. Równolegle do tej rewolucji powstała też wiosną 1989 roku koncepcja World Wide Web, początek globalnej cyfrowej rewolucji. Przypomnę, że Polska na początku 1990 roku jako państwo uzyskała swoją tożsamość internetową .pl. To również moment formalnej zmiany konstytucji – stajemy się Rzeczpospolitą, już nie Ludową, a orzeł otrzymuje koronę.
Robert Piaskowski
: Rewolucja, o której mówisz Basilu, niestety wciąż trwa, obserwujemy bardzo poważny kryzys demokracji, dlatego ta data, o której mówimy i obchody w Gdańsku, których częścią jest XI Forum „Europa z widokiem na przyszłość”. Parlament Słowa są dziś takie ważne. Narodowe Centrum Kultury łączy siły z Europejskim Centrum Solidarności w miejscu-symbolu zmian. Zaprosiliśmy do Gdańska kilkudziesięciu intelektualistów, działaczy i przedstawicieli społeczeństw europejskich, gotowych do wspólnego namysłu nad wyzwaniami współczesnej Europy i nad stanem demokracji. Wśród gości znaleźli się m.in. Olga Tokarczuk, Ołeksandra Matwijczuk - ukraińska laureatka Pokojowej Nagrody Nobla, Samuel Chu - urodzony w Hongkongu amerykański aktywista. 4 czerwca będzie z nami w Gdańsku także Lech Wałęsa. Bez jego odwagi nie byłoby demokratycznej Polski. To jego drużyna wygrała wybory 4 czerwca 1989. Już teraz zachęcam do rejestracji na panele (www.europazwidokiem.nck.pl).

Jak Forum wpisuje się w program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE?
RP: Zależało nam, żeby obok programu prezydencji, który aż kipi od wydarzeń związanych z modą, designem, czy filmem, wybrzmiał też dyskurs intelektualny na temat przyszłości Europy. Ale dyskurs wolny od polityki, czy doraźności, który nie mizdrzy się do konkretnych grup wyborczych. Chcieliśmy, by podczas obchodów, które od lat pod dowództwem Basila są piękną, spójną, autentyczną opowieścią o wolności, solidarności i odpowiedzialności pojawił się też głos zaangażowanych artystów. Stąd w programie koncerty Agi Zaryan (bilety) czy Marcina Maseckiego (bilety). Mówiąc wprost, trochę się wprosiliśmy do ECS-u (śmiech), by wspólnie, w tym finałowym dla polskiej prezydencji w UE miesiącu, wzmocnić idee dotyczące praw człowieka, demokracji. A wszystko w kontekście tworzenia wspólnoty.
BK: Nasze Europejskie Forum rodziło się na początku ubiegłej dekady, wewnętrznej potrzeby spotkania się z ludźmi, z którymi współpracujemy, i dla których idee solidarności Europejczyków są ważne. W ciągu 15 lat zbudowaliśmy sieć współpracujących ze sobą i szanujących siebie nawzajem osób z całego świata. Tę naszą niezależną siłę dostrzegł Robert i zaproponował, żeby w ramach prezydencji zorganizować cykl wydarzeń, które nie skupią się tylko na promocji Polski. Bo czas polskiej prezydencji to przecież też czas odpowiedzialności za innych Europejczyków, czas solidarności, którą świetnie wyrażą ludzie wolnego słowa, ale też sztuki. Program debat budowaliśmy zatem wokół trzech haseł: Wolność, Sprawiedliwość, Solidarność. Bez nich nie ma demokracji.

Aga Zaryan. Fot. Kasia Fortunamat. pr.Aga Zaryan. Fot. Kasia Fortuna

…która dziś znów jest zagrożona?
BK:
Dziś demokracja jest wykorzystywana przez autorytarnych polityków, aby ją osłabić. Czynią to uwodząc nas egoistyczną ideą solidarności: nacjonalizm zamiast Europy. Dlatego trzeba ponownie przypomnieć sens solidarności i demokracji. Bezpieczny i zamożny świat nie jest oparty na narodowym egoizmie. Dziś trzeba pójść krok dalej i poszukać odpowiedzi na pytania: jak stworzyć dziś cyfrową demokrację? Czy ekonomia jeszcze służy ideom sprawiedliwości? Jak internet może pomóc w budowaniu poczuciu demokratycznego bezpieczeństwa? I o tym porozmawiamy na Forum m.in. z prof. Haroldem Jamesem, jednym z najwybitniejszych znawców historii rozwoju kapitalizmu i jego kryzysów. W dyskusji na temat wolności weźmie zaś udział m.in. prof. Susan Neiman, filozofka, dyrektorka Einstein Forum. Dzisiaj uznawana za drugą Hannę Arendt.

W centrum tegorocznego Forum znalazły się zatem pytania o przyszłość demokracji i idee solidarności – co to mówi o dzisiejszym stanie Europy i jej przyszłości?
RP: Europa stworzyła demokrację i czuje się za nią bezwarunkowo odpowiedzialna. Musi pamiętać jednak o tym, że trzeba jej strzec, bo to kruchy system. W maju ubiegłego roku byłem w Kopenhadze na zgromadzeniu generalnym International Cities of Refuge Network – to niezależna organizacja miast i regionów, która oferuje schronienie prześladowanym twórcom. Kilka polskich miast też jest w tej sieci. Na zgromadzeniu był prezentowany Democracy Report, który powstaje co roku w ramach projektu V-Dem. I niestety wynika z niego, że wciąż rośnie liczba krajów autokratycznych, a w tej chwili kraje demokratyczne są w mniejszości. Podczas spotkania zapytano nas, jak to się stało, że w 2015 r. poświęciliśmy demokrację na rzecz populistów. I jak udało nam się wrócić do demokracji? Pomyślałem wtedy, że owszem, wróciliśmy, ale na jak długo?
BK: Europa nie jest biznesem politycznym. Wspólnota europejska narodziła się jako reakcja na zbrodnie XX w., na zagładę. Co to oznacza? Otóż to, że my-Europejczycy nie chcemy dać się podzielić, nie chcemy wojen. Europa to hasło pozytywnego, humanistycznego postępu bez utopii. Przecież pamiętamy, do czego prowadzi nienawiść. I o taką Europę musimy dziś zadbać.

Od lewej: Basil Kerski, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności oraz Robert Piaskowski, dyrektor Narodowego Centrum Kultury. Fot. Grzegorz Karkoszka / Narodowe Centrum Kulturymat. pr.Od lewej: Basil Kerski, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności oraz Robert Piaskowski, dyrektor Narodowego Centrum Kultury. Fot. Grzegorz Karkoszka / Narodowe Centrum Kultury

A co z rolą kultury? Czy kultura to ostatni bastion prawdy, czy dialogu w coraz bardziej podzielonej przestrzeni publicznej?
RP: Kultura też potrafi dzielić, może być narzędziem systemów totalitarnych. Przecież Rosja wydaje krocie na soft power, dużo więcej niż cała Unia Europejska. Zresztą niestety UE nie ma jednej spójnej polityki kulturalnej, to oznacza, że nie jesteśmy w stanie odeprzeć silnych wpływów ani Rosji, ani Chin czy Stanów Zjednoczonych w aspekcie antydemokratycznym. Natomiast w Polsce wchodzimy w epokę animacji kultury, czyli aktywizujemy małe lokalne społeczności, którym należy pomóc dojrzeć, wyjść z cienia i rozprostować skrzydła. Ta zmiana społeczna, zmiana modelu rozłożenia sił w kulturze jest nam bardzo potrzebna. Jednak to projekt na lata. Sektor prywatny również odchodzi od klasycznego modelu sponsoringu na rzecz wspierania trwałych zmian społecznych. Coraz więcej firm, kierujących się ideą społecznej odpowiedzialności, deklaruje, że nie interesuje ich jednorazowe finansowanie festiwalu czy wydarzenia, lecz realny wpływ na trwałe zmiany społeczne. Choć współpraca między Ministerstwem Edukacji Narodowej a Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego już istnieje, powinna być wzmacniana i wsparta całościowym podejściem do polityki kulturalnej.

BK: Niezależna kultura, która odpowiada na pytania o sens życia, która nie służy nienawiści tylko uczy szacunku wobec ludzi i przyrody, to przecież też obszar metafizycznego doświadczenia. To bardzo ważne w czasach sekularyzacji, kiedy religie przestają odpowiadać na nasze metafizyczne potrzeby. Kultura, także ta popularna, daje nam poczucie solidarności z innymi, porusza emocje, budzi empatię i zmienia perspektywę. Dość wspomnieć wybitny film „Zielona granica” Agnieszki Holland, w którym ostatecznie nie chodzi o politykę, tylko o człowieka, jego przemianę, zdolność do zmiany perspektywy. Dzięki postawie jednostki widzimy szerszy kontekst. Dlaczego o tym wspominam? To jest tragedia, że Europa mając kompetencje kulturowe, nie wykorzystuje ich należycie. Nie będzie przecież empatycznej demokracji bez kultury. Sama demokracja jest tylko systemem, zaś ludzie wypełniają ją wartościami. Dlatego bardzo mnie martwi, że inwestowanie w kulturę, która uczy poszanowania praw człowieka, jest postrzegane nadal jako coś drugorzędnego. W Polsce jedynie 0,52 % PKB wydajemy na kulturę. A kultura to też inwestycja w bezpieczeństwo.
RP: Przypominają mi się słowa amerykańskiej pisarki Toni Morrison, która napisała niegdyś, że gdy demokracja się chwieje, sztuka musi być jeszcze silniejsza. Musi być dojrzała i mocna, żeby wyrywać ludzi z pasywizmu, skłonić do zaangażowania.

I w tym miejscu warto wspomnieć o młodych ludziach, którzy za chwilę przejmą od nas pałeczkę w budowaniu demokracji. Jak dziś, w dobie AI kształtować w nich odporność na populizm i nacjonalizm?
RP:
Bardzo ważne jest wciąganie ich we wspólnotę, dawanie poczucia sprawczości, możliwości tworzenia, także w cyberprzestrzeni. Przecież w reżimach totalitarnych wielu artystów, właśnie za pośrednictwem narzędzi cyfrowych wyraża swoją wolność. Na Festiwalu Patchlab w Krakowie widziałem symulacyjną grę wideo, w której gracz przechodził absurdy systemu totalitarnego w Chinach, z karą śmierci włącznie. Gamerzy nie dowierzali, że tak to rzeczywiście wygląda. Zatem AI pozwala też na symulację trudnych sytuacji. Poza tym widzę, że młodzi są dziś aktywni, zaangażowani, chociażby w kwestie klimatu, mniejszości, tożsamości, tolerancji na inność. Bez kompleksów mówią głośno o prawach kobiet, wychodzą na ulice.

Ale czy są świadomi zagrożeń? Czy mają dostateczną wiedzę o tym, co działo się przed rokiem 1989?
RP: Tu rzeczywiście jest luka, brakuje dialogu między pokoleniami. Młodzi – mówię głównie o pandemicznym pokoleniu, które nie dorastało w dialogu ze sobą – za rzadko rozmawiają o historii z dziadkami i rodzicami. Dlatego mamy sporo pracy w tworzeniu mądrej polityki kulturalnej. Takiej, która włączy i skłoni do współdziałania wszystkie środowiska, generacje i ośrodki. Jestem jednak optymistą, bo widzę, jaki potencjał drzemie w młodzieży.
BK: Nie lubię dyskusji o generacjach, bo podczas nich trochę gubimy wspólnotowość. Większość młodych szanuje demokrację. Ale w polskiej polityce od dekad mają bardzo zły wzór. Nasza demokracja narodziła się na kompromisie, na solidarności. Tymczasem ci, którzy tworzyli tę solidarność pod koniec XX wieku, mówią od lat językiem nie-solidarnym, wręcz nienawiści, do siebie. Dlatego trudno się dziwić młodym, że tego nie rozumieją i buntują się przeciwko starszym elitom politycznym III Rzeczpospolitej. Z drugiej strony, bez buntu nie ma młodości, więc nie możemy oczekiwać, że młodzież przyjdzie i zaakceptuje zastany świat. Ponadto niestety bardzo dużo zainwestowano w ostatnich latach w edukację nacjonalistyczną, wręcz skrajnie prawicową. To zresztą dość symptomatyczne, że prezes IPN, Karol Nawrocki, który ten program realizował, ma szansę zostać prezydentem. Nie zapomnijmy jednak, że młoda generacja w Europie mocno się różni. Patrzę dziś na młodych w Ukrainie, którzy szanują pokój, walczą o europejską solidarność, bo już wiedzą, co to wojna. Rozmawiam ze studentami z Serbii, którzy organizują od miesięcy wielki prodemokratyczny strajk i pytają nas o doświadczenie polskiej Solidarności, o Okrągły Stół. Dziś Europa to miejsce porzuconych młodych ludzi, którzy szukają wartości i autorytetów. Tymczasem w Polsce słyszą sporo krytycznych słów o młodych: przecież macie wszystko, jesteśmy w Unii, są otwarte granice, możecie wszędzie studiować i szukać pracy, czego jeszcze chcecie? Tak, autorytarni populiści ich nie porzucili, uwodzą bardzo silnie. I to pozostanie na lata, chyba że coś z tym wspólnie zrobimy. Teraz, zaraz, natychmiast.

Materiał przygotowany przez Narodowe Centrum Kultury

Polityka 22.2025 (3516) z dnia 27.05.2025; Kultura; s. 87
Reklama
Reklama