W „ Kulturze na weekend” w cyklu „Jedna książka” Justyna Sobolewska rozmawia z Piotrem Pazińskim o Primo Levim, którego wznowiło wydawnictwo Czarne – to trzy książki w jednym tomie: „Czy to jest człowiek. Rozejm. Pogrążeni i ocaleni” (przeł. Halszka Wiśniowska, Krzysztof Żaboklicki, Stanisław Kasprzysiak).
Primo Levi pochodził z rodziny zasymilowanych Żydów z Turynu, był chemikiem, trafił do obozu późno – i do Auschwitz III, czyli do obozu pracy, a nie obozu zagłady. Levi pokazuje, że jednym z koszmarów było to, że więźniowie nie znali przestrzeni, to było „geometryczne szaleństwo” doskonale zaplanowane, ale też pełne improwizacji. Primo Levi opowiedział o tym, co przeżył, ale tuż po wojnie niewielu chciało tego słuchać. Jego obsesją był powracający sen o pobudce w Auschwitz. Co z tego, że przeżył, skoro cały czas tam wracał. Był przekonany, że ta rzeczywistość będzie dla ludzi niezrozumiała, i rzeczywiście pytano go, dlaczego nie uciekali, czy się nie buntowali.
Primo Levi czuł się outsiderem, bo udało mu się przeżyć. – Podstawową kategorią wyobcowania było to, że przeżył. Nie wiadomo, czy popełnił samobójstwo, czy spadł, czy to był nieszczęśliwy wypadek. Ale świadomość, że los był wobec niego łaskawy, czyli niesprawiedliwy, i to on przeżył, towarzyszyła mu przez całe życie – mówi Paziński. Podobnie jak Imre Kertesz, Tadeusz Borowski czy Jean Amery miał poczucie, że z Auschwitz się nie wychodzi.
Dla polskiego czytelnika ciekawa jest opowieść Leviego o wędrówce po Polsce po wyzwoleniu, kiedy masy ludzkie mówiące w wielu językach szły przez Śląsk i Kraków. To była wczesna wiosna 1945 r., handel i gorączkowa krzątanina. Levi znakomicie portretuje postaci, choćby trzyletniego Hurbinka, dziecko, które znało tylko rzeczywistość obozu. Pokazuje też szarą strefę.
– Levi mówi, żebyśmy darowali sobie moralizatorstwo, uważał, że nie powinniśmy oceniać, co działo się w obozie. Szara strefa pomiędzy zbrodnią i niewinnością była wypełniona wieloma postawami, których nie jesteśmy w stanie zrozumieć – mówi Paziński. Nowy przemysł literacki o Auschwitz przykrywa prawdziwe relacje, dlatego ważne jest, żeby czytać Primo Leviego.
***
Cieszymy się, że słuchasz naszych podkastów. Powstają one również dzięki wsparciu naszych cyfrowych prenumeratorów. Aby w pełni skorzystać z możliwości słuchania i czytania tekstów naszych autorów z bieżących i archiwalnych numerów „Polityki” i wydań specjalnych, dołącz do grona prenumeratorów Polityka.pl.