Kultura na weekend

Kultura na weekend. Odc. 197

Prawda o Auschwitz w czasach „holokiczu”

Co nam mówi Primo Levi w czasach „lunaparkizacji” Auschwitz i „holokiczu”? „Ten nadmiar literatury z Auschwitz w tytule byłby dla niego koszmarem, on zresztą przewidywał, że temat ulegnie dewaluacji” – twierdzi Piotr Paziński.

W „ Kulturze na weekend” w cyklu „Jedna książka” Justyna Sobolewska rozmawia z Piotrem Pazińskim o Primo Levim, którego wznowiło wydawnictwo Czarne – to trzy książki w jednym tomie: „Czy to jest człowiek. Rozejm. Pogrążeni i ocaleni” (przeł. Halszka Wiśniowska, Krzysztof Żaboklicki, Stanisław Kasprzysiak).

Primo Levi pochodził z rodziny zasymilowanych Żydów z Turynu, był chemikiem, trafił do obozu późno – i do Auschwitz III, czyli do obozu pracy, a nie obozu zagłady. Levi pokazuje, że jednym z koszmarów było to, że więźniowie nie znali przestrzeni, to było „geometryczne szaleństwo” doskonale zaplanowane, ale też pełne improwizacji. Primo Levi opowiedział o tym, co przeżył, ale tuż po wojnie niewielu chciało tego słuchać. Jego obsesją był powracający sen o pobudce w Auschwitz. Co z tego, że przeżył, skoro cały czas tam wracał. Był przekonany, że ta rzeczywistość będzie dla ludzi niezrozumiała, i rzeczywiście pytano go, dlaczego nie uciekali, czy się nie buntowali.

Primo Levi czuł się outsiderem, bo udało mu się przeżyć. – Podstawową kategorią wyobcowania było to, że przeżył. Nie wiadomo, czy popełnił samobójstwo, czy spadł, czy to był nieszczęśliwy wypadek. Ale świadomość, że los był wobec niego łaskawy, czyli niesprawiedliwy, i to on przeżył, towarzyszyła mu przez całe życie – mówi Paziński. Podobnie jak Imre Kertesz, Tadeusz Borowski czy Jean Amery miał poczucie, że z Auschwitz się nie wychodzi.

Dla polskiego czytelnika ciekawa jest opowieść Leviego o wędrówce po Polsce po wyzwoleniu, kiedy masy ludzkie mówiące w wielu językach szły przez Śląsk i Kraków. To była wczesna wiosna 1945 r., handel i gorączkowa krzątanina. Levi znakomicie portretuje postaci, choćby trzyletniego Hurbinka, dziecko, które znało tylko rzeczywistość obozu. Pokazuje też szarą strefę.

Levi mówi, żebyśmy darowali sobie moralizatorstwo, uważał, że nie powinniśmy oceniać, co działo się w obozie. Szara strefa pomiędzy zbrodnią i niewinnością była wypełniona wieloma postawami, których nie jesteśmy w stanie zrozumieć – mówi Paziński. Nowy przemysł literacki o Auschwitz przykrywa prawdziwe relacje, dlatego ważne jest, żeby czytać Primo Leviego.

***

Cieszymy się, że słuchasz naszych podkastów. Powstają one również dzięki wsparciu naszych cyfrowych prenumeratorów. Aby w pełni skorzystać z możliwości słuchania i czytania tekstów naszych autorów z bieżących i archiwalnych numerów „Polityki” i wydań specjalnych, dołącz do grona prenumeratorów Polityka.pl.

Nowy przemysł literacki o Auschwitz przykrywa prawdziwe relacje.Mirosław Gryń/PolitykaNowy przemysł literacki o Auschwitz przykrywa prawdziwe relacje.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama