Jackson Lamb wydaje się przeciwieństwem tego, jak wyobrażamy sobie brytyjskiego szpiega. Ma niewiele wspólnego z George’em Smileyem, bohaterem książek Johna le Carrégo, i kompletnie nic nie łączy go z Jamesem Bondem. Jest niechlujnym i niedomytym gburem, który wiecznie siedzi w swoim śmierdzącym biurze, pije whisky, pali papierosy i nieustannie obraża swoich pracowników: agentów oddelegowanych do pracy w Slough House, filii MI5, do której trafiają ci, których nikt już w siedzibie wywiadu nie potrzebuje.
Jackson Lamb i jego podwładni są bohaterami znakomitej serii kryminalnej stworzonej przez Micka Herrona, a od niedawna także serialu „Kulawe konie”, którego dwa sezony są dostępne w serwisie Apple TV+. Skąd wziął się Mick Herron, jak trafił do grona najpopularniejszych autorów powieści szpiegowskich, co go łączy z poprzednikami takimi jak le Carré, Graham Greene i Ian Fleming oraz jak wypada Gary Oldman w roli Jacksona Lamba? O tym wszystkim rozmawiam z krytykiem literackim i znawcą literatury popularnej Piotrem Koftą.