W 1950 r. dyrekcja kopalni Centrum w Bytomiu zdecydowała się przeprowadzić wśród górników anonimową ankietę „Dlaczego kopalnia nie wykonała planu”. Uzyskane odpowiedzi były na tyle szczere i szokujące, że wypełnione karty odłożono do akt i więcej o sprawie nie wspominano. „Dziwicie się, że robotnik za dużo bumeluje, [a] kiedy ma odpocząć, jak musi trzy pełne tygodnie bez przerwy harować i to w nadgodzinach, po 10–15 godzin dziennie, i w niedziele. Maszyna się psuje, a człowiek jest tylko człowiekiem” – pisali górnicy. „Górnik musi po takiej ciężkiej pracy mieć odpoczynek, a wy byście chcieli, żeby człowiek pracował każdą Niedzielę i każdy dzień, a na to sił brakuje, bo nawet koń ma odpoczynek”. „Każdy miesiąc przychodzicie z nową normą i sami odbieracie pracownikom chęć do pracy”.
Uchwalona w kwietniu 1950 r. ustawa o zabezpieczeniu socjalistycznej dyscypliny pracy była jednym z najważniejszych dokumentów epoki stalinowskiej. Po raz pierwszy interesy pracodawcy – w tym przypadku oczywiście państwowego – zostały zabezpieczone przez kodeks karny. Ustawa przewidywała cały wachlarz kar, od pozbawienia części lub większości wynagrodzenia po półroczny areszt wobec pracowników „naruszających dyscyplinę pracy przez nieusprawiedliwione opuszczanie dni pracy”.
Przepisy wykonawcze do ustawy znacząco ograniczały prawa robotników do korzystania ze zwolnień chorobowych.
Na straży dyscypliny pracy socjalistyczne państwo postawiło związki zawodowe. „Bardzo ważnym i odpowiedzialnym zadaniem stojącym przed Radami Zakładowymi jest (…) wydawanie opinii, czy przedstawione przez pracownika dowody i wyjaśnienia są dostateczne dla usprawiedliwienia nieobecności – czytamy w okólniku Sekretariatu Centralnej Rady Związków Zawodowych.