W oficjalnej historiografii państw socjalistycznych panował pogląd, że Hitler był marionetką w rękach wielkich przemysłowców. W ten sposób można było ukazać kapitalistów jako wrogów pokoju i winnych rozpętania drugiej wojny światowej. Obraz taki nie odpowiada rzeczywistości, mimo iż zerwanie przez Hitlera z wersalskimi ograniczeniami w zakresie zbrojeń niewątpliwie zwiększyło zyski koncernów zbrojeniowych. Jak zeznał po II wojnie przedstawiciel Kruppa, firma ta starała się po I wojnie światowej zachować swój potencjał w zakresie produkcji zbrojeniowej „na wypadek, gdyby pojawiła się okazja”. Dzięki temu, „gdy w 1933 r. zostaliśmy znów wezwani do produkcji materiału wojennego w dużych ilościach, byliśmy od razu do tego gotowi”.
Produkcja uzbrojenia to ostatni etap całego procesu wytwarzania materiału wojennego. Kluczową rolę odgrywają surowce. Niemcy zdawali sobie sprawę, że w przypadku konfliktu z Wielką Brytanią zostaną całkowicie odcięci od dostaw spoza Europy. Z tego względu podjęli prace badawcze nad wytwarzaniem paliw syntetycznych, sztucznej gumy czy tworzyw sztucznych. Działania te przyniosły pewne pozytywne skutki, były jednak kosztowne. Innym sposobem na przezwyciężenie problemu było jednak jeszcze bardziej kosztowne zgromadzenie surowców w czasie pokoju. Mogło się to zresztą sprawdzić jedynie w wypadku krótkiej kampanii.
Niemiecki przemysł zyskał na Anschlussie Austrii, gdzie znajdowały się m.in. zakłady Steyr-Daimler-Puch AG, które wkrótce rozrosły się do molocha zatrudniającego 32 tys. robotników. Największy jednak łup przyniosło objęcie protektoratem Czech i Moraw, które pozwoliło Niemcom przejąć kontrolę nad zakładami Škoda.